Metoda bostońska – na czym polega?
Metoda bostońska wykształciła się na początku lat 90. w jednej z bostońskich szkół. Dyrektor, widząc, jak słabe wyniki uzyskują uczniowie, postanowił, że zaszczepi w dzieciach nawyk czytania. Metoda bostońska zakłada, że przez 10 minut w ciągu dnia nauczyciel będzie czytał dzieciom wybraną przez nich lekturę. Bardzo ważne jest to, że uczniowie nie są później z niej odpytywani czy egzaminowani.
Przez kolejne 10 minut w ciągu dnia uczniowie czytają sami. Dzieci mogą sobie wybrać, czy chcą sięgnąć po czasopismo, książkę czy gazetę. Istotne jest to, by była to pozycja, którą z chęcią przeczytają. W części polskich szkół metoda bostońska jest codziennością. Uczniowie czytają na lekcjach lub przed zajęciami. W ten sposób buduje się społeczność ludzi czytający i już od najmłodszych lat wykształca się w dzieciach nawyk czytania. Metoda bostońska sprawdzi się i w szkole, i w domu.
Jak powstała metoda bostońska?
Bostońska szkoła, w której wprowadzono tę prostą, a zarazem niezwykłą technikę czytania, po latach znalazła się w rankingu najlepszy szkół w mieście. Wszystko za sprawą metody bostońskiej, ale, jak się okazuje, droga do osiągnięcia celu, wcale nie była tak prosta, jak mogłoby to się wydawać.
Wszystko zaczęło się od bardzo złych wyników w nauce. Dyrektor placówki – Bill Henderson – razem ze swoimi współpracownikami postanowili znaleźć sposób, by uczniowie efektywniej zaczęli zdobywać wiedzę. Pomóc miało w tym regularne czytanie. Początkowo zorganizowano więc konkurs. Uczniowie, którzy przeczytali najwięcej książek, otrzymywali nagrody. Pomysł się jednak nie sprawdził, bo osoby, które nieco słabiej czytały, szybko się poddawały.
Następnym krokiem było sprawienie, by każdy uczeń miał łatwy dostęp do książek. Lepiej wyposażono biblioteki, ofiarowywano uczniom lektury z okazji ich urodzin, organizowano przestrzeń, w której najmłodsi mogli wymieniać się konkretnymi książkami. Okazało się, że takie działanie wcale nie wpłynęło na wzrost czytelnictwa.
Trzecim podejściem były tzw. kontrakty czytelnicze. Zgodnie z nimi zalecano starszym dzieciom, by czytały samodzielnie w domu przez 20 minut, a młodszym mieli czytać dorośli. Efekt był taki sam jak wcześniej: wyniki uczniów, którzy dobrze się uczyli, były jeszcze lepsze, ale tych, którzy uczyli się nieco gorzej – wcale się nie zmieniły lub nawet się pogorszyły.
Kolejnym krokiem było zorganizowanie warsztatów dla rodziców, podczas których przedstawiano korzyści płynące z czytania. Niestety, na takie spotkania docierały zawsze osoby, których dzieci osiągały lepsze wyniki w nauce. Dyrektor Henderson postanowił więc, że będzie przemycał ważne informacje na temat czytania w dziecięcych przedstawieniach, bo na nie przychodziła już znaczna część rodziców. Było to jednak następne działanie, które nie przyniosło oczekiwanych rezultatów.
Wprowadzono więc wizyty domowe i telefoniczne. Odwiedzano rodziców, rozmawiano o wartości czytania, jednocześnie wprowadzono zalecenie, by czytanie stało się elementem oceny końcowej. Dopiero te działania sprawiły, że wyniki nieznacznie się poprawiły. Wciąż starano się docierać do rodzin, które miały trudną sytuację materialną. Organizowano spotkania, w czasie których rodzice wyjaśniali, że nie mają czasu na czytanie dzieciom przez nadmiar obowiązków czy samotne wychowywanie dziecka. Zorganizowano więc grupę wolontariuszy, którzy czytali tym dzieciom książki.
Dzięki działaniom podejmowanym przez szkołę po 10 latach od wdrażania tych metod, aż 95% uczniów regularnie czytało w domu, a sam nawyk czytania był w tej placówce czymś zupełnie naturalnym. Znacząco poprawiła się też pozycja szkoły w rankingach. Dyrektor Henderson podkreślał, że wpływ na to miała dobra kadra nauczycielska, dodatkowe zajęcia dla uczniów, ale przede wszystkim rozpowszechnianie regularnego czytania, a więc metody bostońskiej.
Korzyści płynące ze stosowania metody czytania w domu i w szkole
Każdy z nas – zarówno rodzic, jak i nauczyciel – może zacząć stosować metodę bostońską we własnym środowisku. Korzyści jest naprawdę wiele. Przede wszystkim wykształcamy w najmłodszych nawyk czytania, pokazujemy im, że mają prawo czytać to, na co mają ochotę, a sam proces może przynosi sporo radości.
Jednocześnie w nieinwazyjny sposób uczniowie doskonalą technikę czytania, uczą się odbierać tekst, zaczynają się lepiej wysławiać i pisać. Nie wspominając już o mimowolnym uczeniu się zasad ortografii czy interpunkcji. Jak widać zalet czytania metodą bostońską jest naprawdę wiele. Pamiętajmy, że rodzic czy nauczyciel także uczestniczy w tym procesie. Jeśli chcemy, by dzieci bez skrępowania sięgały po ulubione lektury, sami dajmy im dobry przykład.
Źródło:
bostonpublicschools.org (How Boston School Boosted Home Reading)
Mount Everest cały czas rośnie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?