W szczycie piątej fali pandemii koronawirusa kierownictwo Ministerstwa Edukacji i Nauki mówiło, że utrzymanie nauki stacjonarnej jest priorytetem. Tę decyzję jednak zmieniono i uczniowie niektórych klas zostali wysłani na naukę zdalną, która następnie została skrócona. Dlaczego tak się stało?
Weźmy pod uwagę bieżący rok szkolny, który rozpoczął się 1 września 2021 roku. W szkołach aż do Bożego Narodzenia, pomimo kolejnej fali pandemii oraz wielu głosów krytyki, że dzieci jednak chodzą do szkoły i „rozsiewają koronawirusa”, to do Bożego Narodzenia, bez trzech dni przed świętami, nauka stacjonarna trwała. Później, po okresie świątecznym, nauka stacjonarna wróciła do szkoły. Tylko na tydzień do trzech tygodni – w zależności od województwa, bo mamy różnie podzielone ferie – nauka zdalna została wprowadzona. Stało się tak z uwagi na duże liczby zakażeń wariantem Omikron, ale nauka zdalna obowiązywała tylko w klasach V-VIII, bo przecież klasy I-IV cały czas uczą się stacjonarnie. Spójrzmy więc na to w ten sposób – w 95 proc. utrzymaliśmy i utrzymujemy naukę stacjonarną. Nauka zdalna to tylko ok. 5 proc.
W tym momencie nauka stacjonarna jest zagrożona?
Nie. Nie widzimy na horyzoncie żadnych zagrożeń dla nauki stacjonarnej po powrocie dzieci i młodzieży do szkół, co nastąpi już w poniedziałek.
Od 1 marca wprowadzony miał być obowiązek szczepień dla nauczycieli, co jakiś czas temu zapowiadali przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia. Nic takiego się jednak się nie wydarzy. Miał Pan wpływ na to, że wycofano się z tego pomysłu?
Myślę, że miałem bardzo duży wpływ na to, że decyzja o obowiązkowych szczepieniach dla nauczycieli nie została podjęta. To dlatego, że pokazywałem, co się może stać, jeśli taka decyzja zapadnie. Obowiązek szczepień dla nauczycieli wiązałby się z tym, że mielibyśmy kilkadziesiąt tysięcy wakatów w szkołach już od 1 marca. Na pewno byłoby tak, że jakaś część nauczycieli z tych 100 tys., którzy się nie zaszczepili, nie zaszczepiłaby się w dalszym ciągu. W związku z tym szacowaliśmy, że pojawiłoby się nawet 40-50 tys. wakatów. Dlatego też stanowczo wyrażałem swoje stanowisko – sceptyczne wobec pomysłu obowiązkowych szczepień wśród nauczycieli. Przypominam również, że nauczyciele to jedna z najlepiej zaszczepionych grup społecznych. Szacujemy, że około 85 proc. nauczycieli jest zaszczepionych. Jeśli mamy więc wzmacniać walkę z koronawirusem poprzez szczepienia, to szukajmy innych grup, w których poziom zaszczepienia jest zdecydowanie niższy. Powtarzam, zadbaliśmy o to, aby nauczyciele mogli się szczepić w pierwszej priorytetowej grupie już wiosną ubiegłego roku i masowo z tego skorzystali, za co im dziękuję.
Cały wywiad z prof. Przemysławem Czarnkiem ukaże się w poniedziałek na polskatimes.pl oraz w magazynie „Polska Times”. Z ministrem edukacji i nauki rozmawiała Lidia Lemaniak.