Elokwencja ląduje w kieszeni. Rozmowa z Moniką Pacukiewicz, nauczycielką języka polskiego jako obcego

Katarzyna Wiśniewska-Lewicka
Monika Pacukiewicz z uczniami. Warsztaty fonetyczne w szkółce polonijnej w Berdyczowie (Ukraina).
Monika Pacukiewicz z uczniami. Warsztaty fonetyczne w szkółce polonijnej w Berdyczowie (Ukraina). Archiwum Moniki Pacukiewicz
„Wkrótce bardzo wiele dzieci z Ukrainy trafi do polskich szkół - do podstawówek, ogólniaków, techników. Nauczyciele, najpewniej poloniści, dostaną po dwie godziny tygodniowo na zajęcia językowe z uczniami z doświadczeniem uchodźczym. Zróbmy wszystko, aby te lekcje wykorzystać jak najlepiej!” - napisała na Facebooku. I jako pierwsza zaproponowała nauczycielom bezpłatną pomoc w przygotowaniu się do tego zadania. Rozmowa z Moniką Pacukiewicz, nauczycielką języka polskiego jako obcego.

- Zaproponowałaś polonistom krótkie szkolenia z metodyki języka polskiego jako obcego...
- Tak, bo wiem, że bardzo wielu dyrektorów decyduje, że obcokrajowcy, którzy trafiają do naszych szkół, będą się uczyć języka z polonistami. Osoby odpowiedzialne za organizację edukacji często nie zdają sobie sprawy z tego, że to nie jest najlepszy wybór. Na studiach filologicznych z języka polskiego jesteśmy przygotowywani do różnych rzeczy: do nauki literatury, elementów kultury, gramatyki, ale w pracy z polskimi uczniami, nie z cudzoziemcami.

- Czy to aż taka różnica?
- Język polski to jest nasz pierwszy język i zazwyczaj nie zdajemy sobie sprawy z zasad, na jakich się on opiera. Nie myślimy o nich na co dzień. A języki są mniej lub bardziej regularne. Podam przykład: jeśli ktoś się uczy angielskiego, szybko dowiaduje się, że w trzeciej osobie liczby pojedynczej czasu teraźniejszego trzeba wrzucić literę „s” na końcu czasownika. Cudzoziemcy, ucząc się polskiego, muszą od nas dostać tego typu podpowiedzi. A końcówek troszkę mamy... Dlatego staram się przybliżyć nauczycielom, jak uczyć naszego języka jako obcego. Pokazać im materiały, które mogą znaleźć na różnych stronach internetowych, kilka podręczników, z których chętnie sama korzystam i podstawowe „chwyty” metodyczne.

- Co to za „chwyty”?
- Trzeba wiedzieć, że do cudzoziemców mówi się wolno. Nie używamy zdań wielokrotnie złożonych, z wtrąceniami. Dobrze jest też nie powtarzać typowego nauczycielskiego pytania: „rozumiesz?”. Dzieciak bardzo często odpowie, że „tak, rozumie”, chociaż nie jest to prawda. Dobrze więc jest zapytać go „naokoło”, poprosić, by swoimi słowami powiedział, co ma zrobić w domu na zadanie domowe. Językowcy to wiedzą. Ale czy poloniści?

- Elokwencję trzeba schować do kieszeni?
- Elokwencja na dość długo ląduje w kieszeni (śmiech). Trzeba sobie wyrobić nawyki powolnego, prostego zwracania się do cudzoziemców. I żeby podczas rozmowy widzieli, jak układają się nasze usta, jak pracuje język, jak „chodzi” gardło – nauka fonetyki jest bardzo ważna. To wszystko pomaga opanować język. Oczywiście, ja tylko pomagam polonistom znaleźć kierunek. Tak krótkie szkolenie, jak moje, nie jest w stanie wyczerpać żadnego z tematów. Ale nauczyciele dowiedzą się, że są specjalne podręczniki i szkoły podyplomowe. Świetną podyplomówkę prowadzi Uniwersytet Śląski. Nauczanie polskiego nie jest bardzo trudne, natomiast potrzebna jest wiedza i tyle. I o tym muszą pamiętać władze samorządowe i krajowe, które dają na to pieniądze oraz muszą pamiętać dyrektorzy, którzy decydują o przyznaniu dodatkowych godzin i zajęć konkretnym nauczycielom. Trzeba zrobić przestrzeń w szkołach dla nauczycieli polskiego jako obcego, bo oni są teraz bardzo potrzebni.

- Widzę, że nie oceniasz najlepiej przygotowania szkół do nowej sytuacji...
- Wszyscy przecież widzimy, co się dzieje. Dzieciaków ukraińskich w szkołach będzie coraz więcej. Przyjadą dzieci bardzo zdolne, ale przyjadą również dzieci, które nie uczyły się języków . Będą dzieci, które będą się uczyć szybciej, wolniej, introwertyczne, ekstrawertyczne, z problemami typu ADHD... I na to wszystko musimy być przygotowani.

- Będą problemy...
- Problemów będzie mnóstwo! Nauczycieli jest mało. A nauczycieli polskiego jako obcego, pracujących w szkołach, jest bardzo mało. To jest jedna rzecz. Druga - to przepisy. Na przykład, prowadząc szkolenie, dowiedziałam się, że w jednej z bytomskich szkół są uczniowie z Gruzji pochodzenia azerskiego. Domyślam się, że dzieci mówią po azerbejdżańsku i gruzińsku. Dzieci – zgodnie z przepisami – trafiły od razu na lekcje z całą klasą. Dostały po dwie godziny wyrównawcze „z języka” tygodniowo. Te dzieci chodzą na biologię po polsku, na historię... To oczywiste, że nic, albo niewiele, z tych lekcji nie wyniosą. Nauczyciele się bardzo starają, a szkoła szuka asystenta językowego. Czy w Bytomiu można znaleźć jakiegoś studenta, który by w miarę biegle władał polskim i azerbejdżańskim? Do tej pory to się nie udało. I najlepsze: zadaj mi pytanie, ile można by mu zapłacić?

- Ile można mu zapłacić?
- Z tego, co się dowiedziałam, tysiąc z niewielkim „hakiem” na rękę. Tak są opłacane tego typu stanowiska.

- Ale on przecież musi być prawie cały czas z tymi dziećmi!
- Jakieś dwadzieścia godzin tygodniowo. Ta osoba miałaby pracować na pół etatu i nie jest to stanowisko nauczyciela.

- Wróćmy do szkoleń, które zaproponowałaś na facebookowym fanpage’u „Polish Photo Dictionary”. Już następnego dnia po umieszczeniu wpisu wstrzymałaś zapisy. Dlaczego?
- Bo od razu zgłosiło się bardzo dużo zainteresowanych! Za mną jest już jedna grupa bytomska - dwudziestoosobowa. Przede mną grupa, która się zebrała w internecie – i to też będzie, plus minus, 20 osób. Będzie też grupa chorzowska – kolejne 20 osób, choć Chorzów napisał, że ma chętnych około 70 nauczycieli! A ja jestem nauczycielką i muszę chodzić do roboty (śmiech). Nie dam rady cały dzień szkolić... Nawet, jeśli odbywa się to online – choć chciałabym się ze wszystkim spotkać, żebyśmy wszyscy usiedli przy kawie i pogadali. Ale zwyczajnie nie ma na to czasu.

- Masz dziesięcioletnie doświadczeniu w uczeniu polskiego cudzoziemców. Jak trafiłaś w taką niszę zawodową? Przecież nie od samego początku byłaś nauczycielką, prawda?
- I z tego też powodu się znamy! Odpowiadając najprościej: lubię ludzi, lubię gadać i lubię podróżować (śmiech). Wcześniej gadałam, pracując jako dziennikarka. Gorzej było z długodystansowym podróżowaniem. W pewnym momencie dowiedziałam się, że mogłabym pracować za granicą jako nauczycielka języka polskiego jako obcego. I faktycznie: skończyłam na Uniwersytecie Śląskim studia podyplomowe. Na podyplomówce, prowadzonej przez panią profesor Jolantę Tambor i przez panią profesor Aleksandrę Achtelik, nauczyłam się podstaw tego, co dzisiaj robię. Potem przez wiele lat szlifowałam umiejętności, pracując na uniwersytecie językowym w Baku w Azerbejdżanie i ucząc studentów w Połtawie na Ukrainie. Chyba już nauczyłam się, jak uczyć.

- I teraz pomagasz nauczyć się tego innym...
- Myślę, że mogę i że powinnam.

od 7 lat
Wideo

Wspomnienia Polaków związane z powrotem do szkoły - sonda

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na strefaedukacji.pl Strefa Edukacji