Maturalny "dzień zero": jak swój egzamin dojrzałości wspominają polscy parlamentarzyści?

Joanna Grabarczyk
Joanna Grabarczyk
- Z matmy dostałem pałę, pomimo że chodziłem dla klasy mat-fiz. Wszyscy dostali pały! - wspomina Paweł Kukiz.
- Z matmy dostałem pałę, pomimo że chodziłem dla klasy mat-fiz. Wszyscy dostali pały! - wspomina Paweł Kukiz. Fot. PAP/Marcin Bielecki
Dla wszystkich maturzystów 4 maja oznacza „dzień zero”: odliczanie do matury skończyło się, ustępując miejsca odliczaniu do końca testów. Chociaż przystępujący do egzaminu dojrzałości często stresują się doniosłym momentem, powinni pamiętać, że to „nie matura, lecz chęć szczera zrobią z ciebie oficera”. A posła? O wspomnienia z ich własnych matur portal i.pl podpytał parlamentarzystów.

Kto ściągał? Kto zaliczył poprawkę? Kto miał największe problemy z językiem polskim, kto z matematyką, a kto ze stylem? Jak minister edukacji uratowała pewien rocznik oraz kogo pogrążyła nauczycielka matematyki? O tym wszystkim w poniższym tekście!

Paweł Kukiz: „Nie masz prawa tak pisać”

Jeden z najbardziej charyzmatycznych i barwnych spośród polskich parlamentarzystów fatalnie wspomina swoją maturę, która przypadła na okres delikatnej odwilży politycznej w 1980 roku. W tle miały miejsce zamieszki na Pomorzu, które latem miały przekształcić się w strajk generalny w Stoczni Gdańskiej. Paweł Kukiz wspomina, że jego rocznikowi pozwolono pisać maturę z języka polskiego na tak zwany „wolny temat”.

- Pisząc to wypracowanie nie musieliśmy się opierać wyłącznie na lekturach szkolnych, ale również na różnych innych książkach, które czytaliśmy. Temat pracy brzmiał: „My w świecie współczesnym”. Podzieliłem pracę na trzy części: „My i szkoła”, „My i wy” oraz „My i ojczyzna”. Powoływałem się na takich pisarzy i poetów jak między innymi Baczyński, Gombrowicz, Witkacy, Wojaczek – no, przywołałem poetyckich hardcore’owców. Można się domyślać, jak ta praca wyglądała… Błędów w niej wielu nie zrobiłem – chyba tylko dwa interpunkcyjne – ale dostałem albo dostateczną albo niedostateczną, nie pamiętam teraz. Pod pracą – na wolny temat! - znajdował się podpis: „Nie masz prawa tak pisać”. Nieskromnie powiem, że ta praca wykazywała, że jej autor przeczytał naprawdę dużo lektur nadobowiązkowych

– wspomina polityk. Poseł relacjonuje również, jakim koszmarem dla niego i jego kolegów, a także nauczycieli, była matura z matematyki:

- Z matmy dostałem pałę, pomimo że chodziłem dla klasy mat-fiz. Wszyscy dostali pały! Chyba nikt z nas nie zaliczył tej matury. Mieliśmy po prostu kiepskich nauczycieli. Zadanie, które nam zadano do rozwiązania, w akcie desperacji rozwiązywała nasza nauczycielka matematyki. Podała nam tę ściągę. Niestety, to jej zadanie było źle rozwiązane, więc wszyscy albo ogromna część z nas dostali wtedy pały. Na szczęście były jeszcze poprawki, więc jakoś tę maturę przeszedłem…

- opowiada Paweł Kukiz.

Paulina Matysiak i nieoczekiwany ustny egzamin z polskiego

Posłanka Lewicy z dużą pewnością siebie podeszła do egzaminu, pomimo zjadających ją (i jej rodziców) nerwów:

- Byłam przekonana, że skoro od lat planowałam studia polonistyczne, to na pewno dostanę piątkę z egzaminu pisemnego z języka polskiego. Dzięki temu nie musiałabym zdawać egzaminu ustnego z tego przedmiotu. A tu okazało się, że dostałam nie piątkę, tylko czwórkę!

- śmieje się Paulina Matysiak.

Wspomina, że zupełnie nie była przegotowana na taki obrót spraw. W efekcie przygotowania do egzaminu ustnego z języka polskiego rozpoczęła nieco ponad tydzień przed samym sprawdzianem.

Czy posłanka Lewicy miała ze sobą jakiś amulet, który miał przynieść na egzaminie dojrzałości szczęście?

- Chyba miałam ze sobą jakąś figurkę… Na pewno zjadłam wszystkie kanapki, które były przygotowane dla uczniów, ale część moich kolegów i koleżanek z nerwów nie zjadła nic. Podczas egzaminu z historii jedna z dziewczyn zasłabła ze stresu. Trzeba było wezwać do niej pogotowie

– mówi pani polityk.

Chociaż figurka w przypadku egzaminu z języka polskiego nie spełniła pokładanych w niej nadziei, lepiej sprawdziły się ściągi. Posłanka Matysiak nie tai, jak było:

- Faktycznie, miałam ze sobą ściągi. Ostatecznie w ogóle z nich nie skorzystałam, natomiast myślę, że dobrze działały na moją pewność siebie. Z drugiej strony samo przygotowanie ściągawek traktowałam jako rodzaj nauki – coś nam zawsze w głowie z tego zostanie

– przyznała Matysiak.

Zdanie matury to był dopiero początek. Pola Matysiak uważa, że dodatkowymi „turami” matur były egzaminy wstępne na wyższe uczelnie. Jedno, z czego cieszy się posłanka Lewicy, to fakt, że w jej roczniku egzamin dojrzałości z matematyki nie był obowiązkowy.

Anna Maria Żukowska i nieoczekiwany ratunek

Anna Maria Żukowska, partyjna koleżanka Poli Matysiak, podziela ulgę w sprawie braku matury z matematyki:

- Kiedy ktoś idzie pewnym trybem nauki i jest na przykład w klasie humanistycznej, nie można mu nagle w trzeciej klasie powiedzieć, że będzie jednak zdawać maturę z matematyki, chociaż w ogóle nie był do niej od początku liceum przygotowywany – mówi posłanka, wspominając reformy Romana Giertycha, które przed laty zaskoczyły maturzystów i objęły wszystkich obowiązkiem zdawania tego przedmiotu.

- Matematyki na szczęście nie zdawałam – uratowała mnie minister Łybacka. Przyznam, że mocno mnie to też przekonało do ugrupowania, którego jestem teraz członkiem

– śmieje się Anna Maria Żukowska. Po tym, gdy SLD wygrało wybory w 2001 roku, minister Krystyna Łybacka dopuściła wybór nowej lub starej matury dla tak zwanych „roczników przejściowych”.

- Jeśli chodzi o języki obce, uznawano wtedy na przykład certyfikaty wydane przez instytucje zewnętrzne. Dlatego zdawałam tylko dwa egzaminy: jeden pisemny z języka polskiego – zdany na piątkę lub wyżej zwalniał z egzaminu ustnego – a drugi, ustny, z historii. Z egzaminów z języka obcego byłam zwolniona. Moja matura nie była w związku z tym dla mnie tak ciężka, jak bywa dla większości maturzystów, aczkolwiek swoje wycierpiałam. Zdawałam ją z mononukleozą i myślałam, że zasnę nad arkuszem egzaminacyjnym[/cyt] – relacjonuje Żukowska. Dodaje, że w jej roczniku ściągi nie były popularne, podobnie jak amulety „na szczęście”:

- Natomiast w drodze do szkoły odpaliłam sobie do posłuchania piosenki maturalne, żeby wprawić się w odpowiedni nastrój.

Szkoda, że są takie tylko dwie: jedna Czerwonych Gitar, a druga – Farben Lehre, obie o tytule „Matura”

– śmieje się posłanka Lewicy.

Krzysztof Bosak, jakiego nie znamy

Krzysztof Bosak, który słynie z wyrazistej osobowości, ciętych ripost i stanowczego języka podczas występów w mediach oraz sprawia wrażenie, że świat przemówień publicznych nie ma przed nim tajemnic, przyznaje, że nie zawsze tak było:

- Kryteria oceny przy maturze z języka polskiego były dla mnie najbardziej niejasne. To była jeszcze stara matura, która polegała na napisaniu obszernej pracy. Punkty zdobywało się w niej nie tylko za wiedzę i poprawność ortograficzno-interpunkcyjną całości, ale również za styl. A styl w czasach licealnych był dla mnie trochę czymś nieuchwytnym. Nie miałem jasnej koncepcji, co to ma być i jaki styl jest dobry, żeby został wysoko oceniony

– zdradza polityk mówiąc, że znacznie swobodniej czuł się w naukach ścisłych. Przyznaje, że w liceum był w klasie kładącej nacisk na fizykę i matematykę, z których zdawał maturę.

Pomimo trudności dotyczących egzaminu dojrzałości z języka polskiego, który wymagał przywołania w swojej pracy wielu odniesień z kultury i literatury, współprzewodniczący Konfederacji nie wspomina tego źle:

- Tamta stara matura była z punktu widzenia rozwoju osobowości i umiejętności znacznie lepsza niż ta nowa. Wymagała wszechstronnych umiejętności, żeby ją dobrze napisać

– podsumowuje polityk dodając, że sam nie należał do najpilniejszych uczniów.

Tadeusz Cymański i jego pierwszy garnitur

Poseł Suwerennej Polski, Tadeusz Cymański, nie może doliczyć się, ile lat minęło od jego egzaminu dojrzałości.

- W którym ja to roku zdawałem? To zamierzchłe czasy… W 1974 roku! Prawie 50 lat temu… Bardzo zamierzchłe czasy!

- rzuca ze śmiechem. Wspomina, że nie bał się. Wpływ na to miał fakt, że zahartował go egzamin wstępny do Liceum Ekonomicznego im. Jurija Gagarina w Malborku, do którego się dostał. Poza tym, jak twierdzi, był dobrym uczniem:

- Może nie byłem znakomity, ale na pewno miałem silną pozycję, jeśli chodzi o matematykę, której wszyscy się bali. Bardzo lubiłem ten przedmiot. Przez jakiś czas chciałem nawet zostać nauczycielem

– wspomina poseł. Nadmienia, że marzenie to częściowo spełniło się:
- W czasach studenckich udzielałem z matematyki korepetycji. Dorabiałem sobie w ten sposób – zdradza poseł Cymański.

Miłość do „królowej wszystkich nauk” zaszczepił w nim licealny nauczyciel matematyki, profesor Albin Bober. Co innego język polski – Tadeusz Cymański przyznaje bez ogródek, że w czasach licealnych wolał opracowania lektur. Na czytanie dla przyjemności znalazł czas i chęć już jako dorosły.

Poseł Cymański wspomina też czarny garnitur, w którym przystąpił do egzaminu dojrzałości:

- Nie miałem ze sobą żadnego misia na szczęście. Miałem za to duży, czarny garnitur. Wtedy było dość ubogo, ale kupił mi go mój ojciec chrzestny. Powiedział: „No, do matury to ty musisz mieć garnitur!”. To był pierwszy garnitur, jaki miałem. Był na mnie troszkę za duży, ale wtedy też nie było wielkiego wyboru. Byłem nim przejęty

– wspomina poseł.

- Matury kojarzą mi się też ze ściągami. Wstyd się do tego przyznawać, ale u nas ta tradycja była i miała swój urok. Wolałem sam komuś ściągę napisać niż samemu z niej korzystać, ale to też mi się zdarzało – wyjawia poseł, mówiąc, że ściągi najczęściej notowało się na małych karteczkach. Możliwe było też podpowiadanie szeptem:

- Wtedy były trochę inne standardy. Teraz matury robi się na salach gimnastycznych, to widowiskowo wygląda… Kiedy ja zdawałem maturę, przy odrobinie szczęścia można było sobie pomóc. Szczególnie wiele ściągało się na matematyce

– wspomina polityk.

A co po maturze? Tadeusz Cymański mówi, że gdyby urodził się po raz drugi i mógł wybierać, zaryzykowałby dostanie się na studia prawnicze, gdyż prawo w jego ocenie jest najbardziej fascynującą z dziedzin.

- Po maturze nie próbowałem się dostać na ten kierunek, bo na miejsce przypadało wówczas siedem czy osiem osób. A gdybym się nie dostał, poszedłbym na dwa lata do wojska… Zdałem ostatecznie na ekonomikę transportu w Gdańsku

– podsumowuje poseł Cymański.

Polecjaka Google News - Portal i.pl

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!

rs

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Maturalny "dzień zero": jak swój egzamin dojrzałości wspominają polscy parlamentarzyści? - Portal i.pl

Wróć na strefaedukacji.pl Strefa Edukacji