Już od dobrych paru miesięcy (jeśli nie dłużej) media rozpisują się na temat braku nauczycieli w szkołach. Z ciekawości odwiedzamy Mazowiecki Bank Ofert Pracy dla Nauczycieli – jest ich obecnie 897. O problemie z zatrudnieniem w tym zawodzie pisano także w raporcie NIK o organizacji pracy nauczyciela w szkołach publicznych, który został opublikowany na początku września 2021 roku.
Wynika z niego, że aż 46% dyrektorów miało problemy z zatrudnieniem pracowników oświaty. Najbardziej brakowało nauczycieli:
- fizyki (33%),
- matematyki (32%),
- chemii (24%),
- języka angielskiego (20%),
- informatyki (18%).
Swoje obawy, związane z brakami kadrowymi w wystąpieniu skierowanym do ministra edukacji wyraził także rzecznik praw obywatelskich, Marcin Wiącek.
Nauczyciele zaczęli wcielać w życie rady, które podczas strajku w 2019 roku tak chętnie im proponowano – po prostu zmienili pracę. A dlaczego? Powodów jest całe mnóstwo. Porozmawialiśmy z byłymi nauczycielkami: Justyną i Anną, a także Agnieszką* – niedoszłą nauczycielką. Usłyszeliśmy historie o zepsutym środowisku, śmiesznie niskich pensjach i pasji do nauczania, którą zniszczył system.
„Kiedy dyrektor coś każe, ty nie masz prawa odmówić”
Justyna pracowała przez osiem lat w podwrocławskiej szkole podstawowej – najpierw jako wychowawczyni w świetlicy, później jako nauczycielka angielskiego. Godzi się, by opowiedzieć nam swoją historię, chociaż już na samym wstępie zaznacza, że z trudem przychodzi jej przypominanie sobie doświadczeń z tamtego okresu.