„Nie lubię słowa influencer”. Adam Mirek o nauce na TikToku. Czy w mediach społecznościowych można się uczyć?

Magdalena Ignaciuk
Jak zainteresować młodzież nauką? Adamowi Mirkowi wychodzi to genialnie!
Jak zainteresować młodzież nauką? Adamowi Mirkowi wychodzi to genialnie! Adam Mirek
Adam Mirek, znany popularyzator nauki na TikToku, opowiada o swojej ścieżce edukacyjnej, pasji do przedmiotów ścisłych oraz o tym, jak zdobył serca młodzieży poprzez media społecznościowe. O tym, dlaczego nie został nauczycielem, czym się kierować wybierając przedmioty dodatkowe na maturę oraz jak przygotować się do matury z nauk ścisłych, rozmawiamy z dr. inż. Adamem Mirkiem, polskim popularyzatorem nauki i influencerem.

Strefa Edukacji: Skąd wziął się pomysł, aby interesować się takimi trudnymi tematami jak biologia czy chemia?

Adam Mirek: Nauczyciele mieli w tym swój udział. Zacznijmy od podstaw, czyli od szkół podstawowych i od klas 1-3, gdzie uczyła mnie moja mama, która jest nauczycielką. Na początku to ona dbała o mój rozwój. Przez całą edukację pilnie się uczyłem i bardzo lubiłem to robić. Na pewnym etapie, jakoś w liceum, zauważyłem, że najłatwiej przychodzi mi nauka przedmiotów ścisłych, czyli matematyki, chemii. Zresztą z tego pisałem też maturę. Skończyłem studia na Politechnice Warszawskiej, inżynieria chemiczna i procesowa. Potem byłem na studiach magisterskich z bioinżynierii i cały czas gdzieś takie bio-matematyczno-chemiczne klimaty były mi bliskie, no i stąd ta tematyka, którą poruszam w sieci.

Twój profil na TikToku cieszy się ogromnym zainteresowaniem młodszych, starszych, również nauczycieli. Starsi mają raczej sceptyczne podejście do tej platformy.

Dostaję wiadomości, że nauczyciele używają moich filmów na lekcjach czasami, żeby np. zagaić jakiś temat albo zaciekawić. Więc to się zdarza.

No właśnie. I te skomplikowane zagadnienia naukowe są przekazywane w tak przystępny sposób, że jestem pełna podziwu, że można mówić o tym z taką lekkością i łatwością.

Gdy zacząłem nagrywać, to jakoś mi to wychodziło naturalnie. Wydaje mi się, że miałem w sobie zapędy nauczycielskie. Mam taki pierwiastek, być może talent. Podczas studiów udzielałem korepetycji, jak były jakieś egzaminy, projekty na studiach, to jeżeli się uczyliśmy grupą osób, to też często było tak, że tłumaczyłem swoim znajomym na studiach. Wydaje mi się, że to, co jest w tych filmach ważne, to to, że ja nie próbuję tam prowadzić wykładów i tak naprawdę uczyć, tylko bardziej zaciekawić tematem. Nie rezygnuję z uproszczeń, których być może na studiach ktoś by nie dokonał, ale na takiej platformie, w takiej konwencji, one są jak najbardziej wskazane.

A nie kusiło nigdy, żeby pójść w ślady mamy i zostać nauczycielem?

Kusiło, ale mama zabroniła. Również ze względów systemowych, zarobków.

Czy zauważyłeś, żeby te działania miały realny wpływ na zainteresowanie młodzieży nauką? Młodzi ludzie przysyłają wiadomości na ten temat?

Bardzo dużo dostaję takich wiadomości, że słuchaj, jestem na biochemie, bo odczarowałeś mi chemię i biologię albo zastanawiałam się, na jakie pójść studia i się wahałam czy na biotechnologię, czy coś innego i jednak poszłam na tę biotechnologię.

Często dostaję wiadomości od rodziców, że razem z dzieciakami robią eksperymenty, które pokazuję, można zawsze zrobić je w domu. I że po prostu nie mogą się doczekać następnych filmów. Hitem są filmy z mikroskopem. Dostaję mnóstwo zapytań o model mikroskopu, którego używam, a potem dostaję w stylu: słuchaj, kupiliśmy ten mikroskop i on jest najlepszą rzeczą, jaką mamy w domu dla naszych dzieciaków.

Więc jest rzeczywiście realny wpływ. Ja nie lubię tego słowa i też nie lubię się tak nazywać: influencer. Ale jednak ten influence, wpływ na rzeczywistość ludzi, na ich życie, stosunek do edukacji, do nauki, jest, ja go widzę. Często też na spotkaniach osobistych otrzymuję przemiłe komentarze, że nauka może być naprawdę fascynująca.

Czy media społecznościowe mają przyszłość w polskiej edukacji? Mamy szansę na to, żeby tam działać i faktycznie robić to na poważnie i żeby inni traktowali to poważnie? Obecnie raczej tak nie jest.

Tak, chociaż wydaje mi się, że społeczność się trochę zmienia. Ja też rzeczywiście na początku miałem takie obawy trochę, że TikTok i nauka? Nie ma takich rzeczy i może właśnie dlatego warto zacząć je robić. I okazuje, że to jest strzał w dziesiątkę, bo ludzie bardzo chętnie to oglądają i ludziom się to podoba.

To też nie jest tak, że media społecznościowe czy TikTok zastąpią edukację w szkole, czy czytanie książek, oglądanie poważniejszych dokumentów. Natomiast one są bardzo fajnym narzędziem do tego, żeby, zaciekawić, pokazać coś, przekazać wiedzę w pigułce. Rozrywkowo, śmiesznie, inspirująco, trochę od innej strony niż jest pokazywana w szkołach.

Ludzie nie wchodzą na TikToka po to, żeby się uczyć. Wchodzą, by się rozerwać, spędzić czas, pośmiać się. Natomiast jeżeli zobaczą coś edukacyjnego w trakcie oglądania treści rozrywkowych, kiedy są wyluzowani, kiedy ich umysły są otwarte, to ta wiedza do nich zdecydowanie łatwiej trafia niż czasami podczas lekcji, gdy są zestresowani. Przewaga social mediów jest taka, że wiedza może łatwiej trafić do głowy, kiedy człowiek jest zrelaksowany.

A czy w szkołach potrafimy uczyć przymiotów ścisłych?

Trudno to ocenić ogólnie, bo wiele zależy od nauczycieli. Sposób, w jaki uczy się przedmiotów ścisłych, zależy głównie od indywidualnego podejścia nauczyciela. Ja na przykład trafiłem na wspaniałych nauczycieli od chemii przez całą swoją karierę szkolną. Natomiast z biologią było inaczej. Biologii uczyłem się na własną rękę, trochę ją odkrywając na nowo dopiero na studiach magisterskich. Dlatego też nie zostałem lekarzem, bo po prostu nie byłem w stanie w latach szkolnych nauczyć się biologii tak, żeby była ona dla mnie ciekawa. Ostatecznie odkryłem jej fascynujący świat wiele lat po skończeniu szkoły i teraz o niej opowiadam.

No właśnie. I mamy teraz maturzystów, którzy wybierają przedmioty rozszerzone, którzy znowu nie wiedzą, czy będą musieli zdobyć te 30 proc., czy nie. Jak możemy ich wesprzeć w tych decyzjach wyboru? Coś możemy zrobić, żeby im podpowiedzieć, w którą stronę iść?

Każdy ma inne cele i podejście, więc trudno dać jedną radę. Mogę powiedzieć, jak to było u mnie. Nie kierowałem się za bardzo tym, na jakie studia chcę iść. Kiedy wybierałem rozszerzenia, patrzyłem na to, które przedmioty mnie interesują i z których najłatwiej będzie mi uzyskać dobry wynik. Dlatego pisałem maturę z matematyki i z chemii. Nie pisałem z biologii. Dopiero potem sprawdziłem, na jakich uczelniach te przedmioty się liczą i w ten sposób trafiłem na swoją Politechnikę Warszawską, na inżynierię. I ten sposób mi odpowiadał. Ja się bardzo dobrze czułem, pisząc maturę z tych przedmiotów, które chciałem pisać i do których przygotowywałem się, ale tak rzeczywiście z zainteresowaniem. Sądzę, że to jest klucz – wybierać te przedmioty, które nas interesują.

A wybór studiów dopiero w kolejnym kroku.

Tak. Czasem rzeczywiście jest tak, że komuś bardzo zależy, żeby zostać lekarzem, iść na medycynę. I to są sytuacje, w których rzeczywiście trzeba maturę zdać z określonych przedmiotów. Ale to nie są tak bardzo częste sytuacje. To znaczy, mówię o tym, że niewiele jest takich zawodów czy studiów, do których trzeba rzeczywiście te przedmioty zdać, które są przypisane do tych studiów, żeby tam się w ogóle dostać. Jeżeli ktoś nie ma takiego określonego jednoznacznie kierunku, w którym chce się rozwijać po szkole, no to wydaje mi się, że powinien pójść w stronę, która jest mu najbliższa, najłatwiej mu wychodzi, najbardziej ciekawią go te rzeczy.

Często jest też tak, że młodzi ludzie rezygnują. Pierwszy rok studiów jest tym, na którym bardzo dużo osób odchodzi.

Tak jest. I też ja jestem dużym orędownikiem takiego podejścia, że jeżeli na pierwszym roku czy nawet na pierwszym semestrze okaże się, że studia, które poszliśmy, nie są dla nas, no to nie są dla nas. Możemy z nich zrezygnować i wtedy pójść na jakieś inne. A to, że tamte nam nie przypadły do gustu, to jest bardzo cenna informacja o nas, w którą stronę nie iść.

Czy mógłbyś podpowiedzieć coś uczniom szkół średnich, którzy przygotowują się do matury z matematyki czy z chemii? Czy potrzeba korepetycji, żeby dobrze przygotować się do egzaminu?

Przygotowując się do matury, nie korzystałem z pomocy pozaszkolnych. Korzystałem z lekcji rozszerzonych i z własnej pracy. Podczas nauki do matury w liceum towarzyszyło mi zdanie: trzaskać zadanka. Trzeba usiąść po prostu i dosłownie trzaskać zadanka. Najlepiej sobie wszystkie tematy rozłożyć w czasie, zaplanować go. Nie mówię, by codziennie ustalić, że od 15 do 20 robię zadania z matematyki, tylko tak, żeby rzeczywiście do tego kwietnia opanować cały materiał i roztrzaskać zadanka ze wszystkich tematów.

Również nauczyciele w szkole mogą podpowiedzieć, co jest najważniejsze, co mniej ważne, co można później zrobić, na czym się skupić w pierwszej kolejności. Co jeszcze można zrobić? Rozwiązywać arkusze maturalne z lat poprzednich to też jest chyba taki klasyk, ale dużo daje, bo pokazuje, jak te zadania są zbudowane i na czym się trzeba skupiać. To też nie jest tak, że liczba zadań jest nieograniczona. To znaczy, że w pewnym momencie, jak już będziemy mieli dużo tych zadań przerobionych, to zauważymy, że pewne schematy i tematy zaczynają się powtarzać. I nie da się wymyślić nic nowego, bo program nauczania jest taki, jaki jest. Określony i tam nie powinno być nic, co jakoś bardzo zaskoczy. Więc wydaje mi się, że takie obycie się z zadaniami to jest pierwsze rzecz, jaką trzeba zrobić, przygotować do matury z produktów ścisłych.

Teraz jest ten problem, że matury co chwilę się zmieniają. Zagadnienia, które obowiązują, są często nieco inne, więc trzeba tego pilnować.

Nie jestem tym temacie akurat na bieżąco, bo maturę pisałem 12 lat temu, więc pewnie to wyglądało inaczej, ale wydaje mi się, że nadal zdanie egzaminu opiera się na rozwiązaniu szeregu zadań. Umiejętność rozwiązywania zadań, czyli przeczytanie odpowiednio poleceń, określenie czego konkretnie od nas się oczekuje w tym zadaniu, dopasowanie zadania do jakiegoś obszaru tematycznego i rozwiązanie tego zadania krok po kroku. Trzeba wypracować sobie własny tryb wykonywania takich zadań, żeby, na przykład, zmieścić się w czasie. Bo ten czas, jaki jest na rozwiązywanie zadań, jest tak dobrany, żeby dało się to zrobić i da się to zrobić. Tylko po prostu trzeba mieć obycie w tym, jak te zadania się rozwiązuje.

Jeśli chodzi, na przykład, o matematykę, trzeba umieć korzystać z tablic.

Tak, trzeba korzystać z tablic. Jeśli chodzi o chemię, to podstawa jest taka, że trzeba znać symbole pierwiastków i korzystać z układu określonego pierwiastków, żeby nie pomylić na przykład liczby atomowej z liczbą masową. A to wszystko sprowadza się do tego, że trzeba się obyć z tymi zadaniami, przedmiotami, może nawet zaprzyjaźnić. Żeby nie było tak, że one sprawiają, że czujemy przerażenie na myśl o tych zadaniach czy że stresujemy się bardzo, że będziemy bardzo zaskoczeni, nie będziemy wiedzieli, co zrobić. Na spokojnie, usiąść sobie, wczytaj zadanie, przemyśleć czego kto od nas chce konkretnie i rozwiązać je. Jeżeli będziemy mieli za sobą rozwiązane tysiące zadań, bo myślę, że do tego to się sprowadza w przygotowaniu do matury, to matura nie będzie problemem.

Twoja książka – „Glutologia”, miała ostatnio premierę. Wyprzedziłeś „Jadzię Pętelkę” na liście najlepiej sprzedających się książek w Empiku.

Tak, „Jadzia Pętelka” poszła już do przedszkola. „Glutologia” wskoczyła na pierwsze miejsce, ale z tego, co widziałem, teraz mamy już sezon powrotu do szkoły i lektury szkolne zaczynają święcić triumfy w księgarniach. Zobaczymy, jak będzie w październiku.

„Glutologia” okaże się kolejnym strzałem w dziesiątkę?
„Glutologia” okaże się kolejnym strzałem w dziesiątkę? Adam Mirek

Obie książki, które napisałeś, „Bebechy, czyli ciało człowieka pod lupą” i „Glutologia”, odniosły sukces. Spodziewałeś się tego?

Wszyscy byli zaskoczeni. Mówiąc wszyscy, mam na myśli osoby, które pracowały nad tą książką w wydawnictwie, ilustratorkę, mnie. Kiedy twórca internetowy pisze książkę, można przewidzieć pewien pułap sprzedaży, bo wiadomo, że kupi ją jakaś część jego odbiorów. Stało się jednak to, co jest Świętym Graalem wydawców i ta książka wyszła poza grupę odbiorców moich mediów społecznościowych. Jest czytana przez rodziców z dziećmi, przez dzieci, które nie znają mnie z mediów społecznościowych. I stąd jest ten sukces, który zaskoczył wszystkich. Skala, na jaką to przebiegło, rzeczywiście była zaskakująca. Jeżeli chodzi o „Glutologia”, to widząc sukces „Bebechów”, sukcesy drugiej książki nie są aż tak zaskakujące. Zobaczymy, jak rozwinie się sytuacja dalej. Są też cele, marzenia w związku z nią, ale na razie nie zapeszamy.

Powstaną kolejne książki?

Tak, toczą się już rozmowy o kolejnych książkach, w liczbie mnogiej. Temat trzeciej książki jest już ustalony. Myślę, że mogę już zdradzać, bo to się już nie zmieni. Kolejne książki trochę będą już odchodzić od tematyki biologiczno-anatomicznej. Kolejna będzie o chemii w życiu codziennym, bo nie ma takiej książki skierowanej do młodszych czytelników, którzy słyszą słowo chemia i nie do końca wiedzą, o co chodzi, bo jeszcze nie mają takiego przedmiotu w szkole. Z jednej strony słyszą, że chemia z Niemiec to jest coś dobrego, ale z drugiej strony słyszą, że chemia w jedzeniu to jest coś złego i tak naprawdę nie wiedzą, czy chemia jest dobra, czy zła. A chemia po prostu jest nauką, o której warto opowiedzieć i zainteresować nią.

Adam Mirek – na platformie TikTok prowadzi konto, gdzie popularyzuje naukę, skierowane głównie do młodszej publiczności. Obserwuje go tam ponad milion osób. Regularnie pojawia się również w programie „Dzień Dobry TVN” w segmencie zatytułowanym „Jak to działa w środku ciała”. Jest autorem dwóch książek dla dzieci: „Bebechy, czyli ciało człowieka pod lupą” oraz „Glutologia”. Pierwsza z nich w przystępny sposób przedstawia anatomię i fizjologię człowieka. Druga natomiast poświęcona została mikroorganizmom i chorobom. W 2017 roku ukończył studia na Wydziale Inżynierii Chemicznej i Procesowej Politechniki Warszawskiej. W 2023 roku obronił doktorat z inżynierii biomedycznej.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Strefę Edukacji codziennie. Obserwuj StrefaEdukacji.pl!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Mount Everest cały czas rośnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na strefaedukacji.pl Strefa Edukacji