Spis treści
Nowy przedmiot w szkole – czego uczniowie będą się uczyć na lekcjach HiT?
Ministerstwo Edukacji i Nauki decyzję o wprowadzeniu do szkół nowego przedmiotu argumentuje potrzebą przybliżenia uczniom zaniedbywanego dotąd często okresu historii najnowszej. Nowe rozporządzenia mają rozszerzyć wiedzę uczniów o wydarzenia z lat 2004-2015, redukując niektóre zagadnienia z minionych epok.
Podręcznik do HiT-u. Wydawnictwa pracują nad podręcznikiem do nowego przedmiotu. Pierwszy jest już zaakceptowany przez MEiN
Jako pierwszy, nakładem wydawnictwa „Biały Kruk” pojawił się podręcznik autorstwa prof. Wojciecha Roszkowskiego. Podręcznik 1 lipca został pozytywnie zaopiniowany i przyjęty przez MEiN. Jednak już wcześniej po opublikowaniu fragmentów podręcznika, pojawiły się kontrowersje co do jego zawartości i formy prezentacji materiału dla uczniów.
– W podręczniku powinny się znaleźć różne perspektywy wydarzeń, a także pozwolenie uczniowi na samodzielną ocenę tego, co jest prezentowane i omawiane – mówi dr Kroll i dodaje, że podręcznik Roszkowskiego niepokoi narzucaniem własnych poglądów autora. Ekspert zwraca też uwagę na to, że każdy podręcznik dla szkół powinien być dopasowany do wieku i możliwości poznawczych młodego człowieka.
Zaczynają się pojawiać kolejne propozycje. Swoją wersję przygotowało już Wydawnictwo Szkolne i Pedagogiczne, opracowując podręczniki do klasy 1 i 2. Podręczniki potrzebne są już we wrześniu, więc w wielu wydawnictwach trwają intensywne prace.
Czym jest przedmiot HiT i jak powinien wyglądać podręcznik do tego przedmiotu – rozmowa
Dlaczego dobrym pomysłem jest połączenie wiedzy o społeczeństwie z historią najnowszą oraz o pierwszej zaproponowanej publikacji dla uczniów, rozmawiamy z dr Piotrem Krollem, Pełnomocnikiem Kierownika Jednostki Dydaktycznej ds. specjalizacji nauczycielskiej Wydziału Historii na Uniwersytecie Warszawskim.
Od września uczniowie szkół ponadpodstawowych będą się uczyć nowego przedmiotu, który ma zastąpić WOS. Jak powinien wyglądać podręcznik do Historii i teraźniejszości?
Przede wszystkim powinien być dopasowany do wieku uczniów, dając im szansę na wyrobienie własnej opinii. Dobrze, aby skłaniał do refleksji nad omawianymi zagadnieniami, umiejscawiał wydarzenia i procesy w szerszym kontekście, ukazywał związki przyczynowo - skutkowe. Powinien też w sposób rozsądny rozbudowywać treści z wiedzy o społeczeństwie i historii, poznane przez uczniów w ostatniej klasie szkoły podstawowej. Tymczasem podstawa programowa HiT nie daje takiej możliwości, bo jedną z jej wad jest przeładowanie ogromem materiału, przede wszystkim z historii.
Zakres materiału jest duży. Jak zatem zmieścić te wszystkie informacje w podręczniku dla młodzieży? Co w kontekście odbiorcy jest najważniejsze?
Podstawa programowa HiT zawiera 105 zagadnień z historii 1945-2015, na których przeznaczone jest ok. 90 godzin lekcyjnych. Do tej puli wchodzą też zagadnienia z WOS, których jest 22. Dla porównania – w klasie 8 podstawa programowa historii obejmuje 51 zagadnień z lat 1939-2004 realizowanych na 60 lekcjach. To pokazuje trudności, z jakimi zmierzą się uczniowie i nauczyciele w pierwszym roku nauki w nowej szkole. Zasypani wiadomościami 15-latkowie nie są w stanie ich sobie przyswoić, hierarchizować i syntetyzować. Mogą się przez to szybko zniechęcić do przedmiotu.
Zatrzymajmy się na chwilę przy samym przedmiocie. Na ile stanowi on wyzwanie dla autorów podręczników?
Uważam, że to dla nich jest poważne wyzwanie. Przeważnie autorzy starają się pisać tak podręczniki, aby jeden temat mieścił jedno zagadnienie z podstawy programowej i odpowiadał jednej jednostce lekcyjnej. Teraz tych zagadnień jest więcej niż przewidzianych do ich realizacji lekcji i to może być problemem, choć nie niemożliwym do wykonania. Wyzwaniem może być zachowanie pełnej zgodności z podstawą programową. Ona jest drobiazgowa i jak wskazywały opinie wygłaszane na jej temat przez historyków, mająca swoje liczne wady z jednostronną wizją procesów historycznych na czele. Pozostaje jeszcze problem połączenia treści z wiedzy obywatelskiej z wiedzą historyczną i podjęcie próby ich integrowania w nowym przedmiocie.
Wynika z tego, że uczniowie ogółem będą uczyć się dużo więcej historii niż wiedzy o społeczeństwie. Co na tym tracą?
Decyzja o połączeniu treści obu przedmiotów w zaproponowanej formie, pozbawia uczniów dostępu do zagadnień ważnych z perspektywy wejścia w dorosłe życie i korzystania z pełni praw obywatelskich. Mam tu na myśli tematy z zakresu socjologii – człowiek, grupy, społeczeństwo, socjalizacja – demokracji i demokratycznego państwa prawa, ustrojów, w tym zasad funkcjonowania państwa polskiego i uprawnień jego organów. WOS ukazywał uczniom jak funkcjonuje świat, nasz kraj, społeczeństwo, jakie oni mają prawa i obowiązki, co czeka ich w dorosłym życiu. Na tych lekcjach uczniowie zapoznawali się także z różnymi dokumentami, które obywatele wypełniają. Sporej części tego wszystkiego brakuje w podstawie programowej i w podręczniku do nowego przedmiotu.
Pierwszy podręcznik do HiT został przygotowany przez wydawnictwo Biały Kruk, a autorem jego treści jest prof. Wojech Roszkowski. Pojawienie się książki zdążyło już wzbudzić kontrowersje. Czy według Pana są one uzasadnione?
Obecnie wydawnictwo prezentuje fragmenty rozdziałów, a tylko dwa są zaprezentowane w całości. Mamy też dostęp do pełnego spisu treści. To z jednej strony uniemożliwia rzetelną recenzję podręcznika, ale z drugiej – jest przykładem tego, czego możemy spodziewać się, kiedy już w całości trafi na rynek. To pozwala na jednoznaczną opinię, że kontrowersje, które wzbudza ten podręcznik, są całkowicie uzasadnione. Poczynając od pojawiających się już w przestrzeni medialnej opinii, że dostępne fragmenty są ewidentnie nacechowane poglądami autora, które – można tak założyć – są odbiciem poglądów twórców ostatnich zmian programowych.
Co można wnioskować po udostępnionych fragmentach tego podręcznika?
To, co z pewnością rzuca się w oczy, i o czym wspomniałem to objętość książki. Liczy ona ponad 500 stron, a tematyka podzielona na 112 rozdziałów. Taka objętość świadczy o obszernej treści, zbyt szczegółowej jak na potrzeby przedmiotu i samych odbiorców, czyli 15-letnich uczniów. Podręcznik jest po prostu przeładowany faktami, w których uczeń się pogubi.
Po drugie, podręcznik prof. W. Roszkowskiego charakteryzuje się dość ciężkim stylem, bardziej pasującym do podręczników akademickich. Jest więc mniej zrozumiały dla uczniów na tym etapie kształcenia. Prezentowany podręcznik w zasadzie nie posiada obudowy dydaktycznej. Tekst autorski, bez różnorodnych form przekazywania wiedzy, staje się monotonny, co nie ułatwia nauczania. Nie widać w podręczniku tekstów źródłowych z poleceniami, infografik, schematów, które ułatwiają kształcenie umiejętności odczytywania i analizy różnorodnych źródeł informacji. Zdjęcia opatrzone są podpisem i komentarzem, ale odnoszącym się do treści zdjęcia, czasami do kontekstu.
Blok powtórzeniowy został umieszczony po znacznie obszerniejszym pod względem treści dziale niż jak można by tego oczekiwać, po każdym rozdziale. W tym samym miejscu znajduje się też propozycja lektur uzupełniających, w większości poważnych opracowań historycznych, trudnych dla młodzieży w tym wieku.
Brakuje słownika pojęć, co zdecydowanie utrudnia rozumienie przekazu i pozwala na dowolne tłumaczenie uczniom ich znaczenia, podporządkowanego intencjom autora, jak to jest w przypadku pojęcia „federacja” w odniesieniu do Unii Europejskiej.
W podręczniku, o którym mówimy nie ma kalendarium, które pozwalałoby uczniom uporządkować chronologicznie wydarzenia i procesy. Jest to ważne dla młodych ludzi, jednakowo ze względu na zrozumienie poznawanych informacji oraz ze względu na fakt, że ich myślenie chronologiczne wciąż się rozwija, a oni sami podczas lektury nie będą w stanie umiejscowić w czasie opisywanych wydarzeń. Sama data w tym względzie nie wystarczy.
Porównując podręcznik prof. W. Roszkowskiego do innego zaproponowanego podręcznika, wydawnictwa WSiP, doświadczonego w szkolnych publikacjach, widzimy, że te wszystkie elementy występują w tej drugiej propozycji. Chociaż podręcznik zawiera mniej materiału, spełnia warunek zgodności z podstawą programową.
Co konkretnie ma Pan na myśli, mówiąc o narzucającej przez autora określonej interpretacji?
W podręczniku okres PRL jest ukazywany tak, aby uczeń miał świadomość, że istniały tylko dwie strony – oprawców, ludzi, którzy dążą do całkowitego zniewolenia narodu i błędnymi decyzjami niszczą polską gospodarkę i tych, którzy z nimi i z całym systemem walczą. Młody człowiek wyniesienie z lektury o tych czasach przekonanie, że wtedy zupełnie nic dobrego się nie wydarzyło. Z dostępnych fragmentów można wywnioskować, że zawsze są dla Polski i Polaka jacyś wrogowie. Mamy w nim wymienionych ludzi o poglądach lewicowych, socjalistów, zawoalowane odniesienia do wydarzeń z ostatnich miesięcy i lat. Co w ogólnym przesłaniu daje zestawienie dwóch kolorów: czarnego - czyli złego PRL i białego – zdecydowanie lepszej współczesności.
Zwracam uwagę na fragment o walce z segregacją rasową w Stanach Zjednoczonych, gdzie autor bardzo płynnie przechodzi od lat 60. i działalności Martina Luthera Kinga do współczesności i wyśmiewanej przez niego poprawności politycznej na styku tych wydarzeń w USA, aby następnie równie gładko przejść do tego, co działo się w Polsce.
Odwołuje się do przykładu używania słowa „Murzyn” i ubolewa, że dziś nie można tego słowa używać. Martwi się, że słowa „ojciec” i „matka” są dziś „ryzykowne”, co stanowi odwołanie do słów ministra P. Czarnka, który za lewackie uważa słowo „rodzic”. A na koniec dzieli się refleksją o „skrajnie lewicujących i neomarksistowskich manifestacjach”, na których wykrzykuje się obraźliwe słowa pod adresem ludzi o „tradycyjnej moralności i chrześcijańskich poglądach”. I zauważa, że trudno sobie wyobrazić, aby ksiądz z ambony zwracał się do ludzi używając takich słów. A to wszystko w rozdziale o walce z segregacją rasową w USA w latach 60. XX wieku.
Wyraźnie widać też nastawienie do Unii Europejskiej, która według podręcznika jest zła. Zwraca uwagę, że członkowie wspólnoty nie posiadają wspólnoty historycznej. Co jest kompletną pomyłką albo celowym zabiegiem, aby ukazać nietrwałość i sztuczność tej organizacji. Zarzuca Unii, że lansuje ateizm i wciela go w życie metodami urzędowo-administracyjnymi. Maluje przed oczami czytelnika wizję użycia siły w celu przekształcenia unii państw w jeden organizm, w którym hegemonem będą Niemcy, państwo dominujące na różnych polach.
Zwracał Pan uwagę na treści z przedmiotu WOS, które są niezwykle ważne w kontekście edukacji młodego człowieka. Czy znajdziemy je w tym podręczniku?
Łatwo zauważyć po spisie treści, że zagadnień z wiedzy o społeczeństwie tam nie ma. Żaden punkt podstawy programowej dotyczącej przedmiotu WOS, w tym podręczniku nie został omówiony. Być może pojawi się w części drugiej. Pytanie jednak, czy nie pojawi się wówczas problem z tym, że uczniowie nie zdążą zapoznać się z całym materiałem. Do tej pory często pojawiały się opinie, że nauczyciele nie zdążali przerobić wszystkich tematów na lekcji historii i często nauka kończyła się na II wojnie światowej.
Idea zatem słuszna, tylko realizacja kuleje?
Integracja historii współczesnej z wiedzą o społeczeństwie bardzo by się przydała młodemu człowiekowi, bo oprócz przekazywania wiedzy, mogłaby pokazać ich miejsce w społeczeństwie krajowym i globalnym. Pozwolić mu się zorientować, jak wygląda świat, przygotować go do zderzenia z dorosłością w kontekście obywatelskim.
Wydarzenia, które znalazły się w treści przedmiotu HiT są ważne z perspektywy społecznej. Jednak, aby młodzi ludzie poznali historię XX wieku, która tak bardzo wpływa na naszą teraźniejszość, konieczne jest pozostawienie pewnej swobody i czasu na refleksje. Bez tego, podręcznik będzie tylko obszernym źródłem faktów z narzuconą interpretacją do nauczenia się, aby zaliczyć sprawdzian. Nie to jest jednak celem edukacji.