Spis treści
- Ile trwają przerwy w szkołach?
- Kto ustala długość przerw szkolnych?
- Dzwonki w szkole podstawowej i w liceum
- Czy przerwy w szkole są wystarczające? Tak to widzą rodzice i uczniowie
- Przerwy szkolne powinny mieć lepszą jakość
- Problem zbyt krótkich przerw i intensywnego dnia szkolnego nie tylko w Polsce
- Przerwy szkolne powinny być dłuższe
Ile trwają przerwy w szkołach?
„O której dzwonek?”, „To krótka czy długa?”, „Na długiej idę do łazienki”. Tak często szepczą do siebie uczniowie pod koniec lekcji. Muszą zaplanować, czy właśnie nadchodzi dobry czas na zjedzenie kanapki lub skorzystanie z toalety. Jeżeli czeka ich sprawdzian, na który trzeba będzie przejść na drugie piętro w szkolnym gmachu, to lepiej przeczekać. Na lekcję nie można się spóźnić.
A co, gdyby tak przerwy pozwalałyby nie tylko na zmianę sali lekcyjnej? W wielu szkołach dyrekcja tak ustala rozkład dzwonków, aby uczniowie mieli chwilę oddechu. Niestety tam, gdzie królują pięciominutówki, nie ma na to przestrzeni.
Kto ustala długość przerw szkolnych?
Długości przerw międzylekcyjnych nie są określone ustawą w przeciwieństwie do długości lekcji, o której mówi Rozporządzenie ministra edukacji narodowej z dnia 28 lutego 2019 r. w sprawie szczegółowej organizacji publicznych szkół i publicznych przedszkoli, a dokładnie § 10.1:
Godzina lekcyjna trwa 45 minut. W uzasadnionych przypadkach dopuszcza się prowadzenie zajęć edukacyjnych w czasie nie krótszym niż 30 i nie dłuższym niż 60 minut, zachowując ogólny tygodniowy czas trwania zajęć edukacyjnych ustalony w tygodniowym rozkładzie zajęć [...]
W 2019 roku w planach było wprowadzenie do rozporządzenia minimalnej długości przerwy międzylekcyjnej, co miało na celu zlikwidowanie częstych przerw pięciominutowych. Ostatecznie taki zapis nie znalazł się w przepisach. Obecnie długość przerw szkolnych i rozkład dzwonków ustala dyrektor, zobligowany rozporządzeniem do uzgodnienia tego z radą rodziców i samorządem uczniowskim.
Dzwonki w szkole podstawowej i w liceum
Rozkład dzwonków w szkole nie jest zależny od etapu edukacji. Jedynie w klasach 1-3 szkoły podstawowej, ze względu na charakter zajęć, nauczyciel może zdecydować o przerwie w innym momencie, niż ustalony odgórnie dzwonek po danej godzinie lekcyjnej.
To szkoły decydują o rozkładzie dzwonków i w każdej placówce mogą się one różnić. Niektóre wprowadzają kilka przerw pięciominutowych i jedną bardzo długą, tzw. obiadową – 25 minut. Inne pozwalają uczniom na trochę więcej swobody między zajęciami i nie praktykują pięciominutówek, a jedynie dziesięciominutowe przerwy i jedną 15- minutową.
Czy przerwy w szkole są wystarczające? Tak to widzą rodzice i uczniowie
W rozmowach z dziećmi i rodzicami pojawia się sporo uwag dotyczących ułomności planu lekcji, w tym dzwonków.
– W szkole syna są dwie przerwy piętnastominutowe, a pozostałe mają dziesięć minut. Największy problem to te niby długie przerwy. Syn chodzi na obiady i czasami spóźnia się na lekcje. Dzieci jedzą w pośpiechu. To niczemu nie służy – mówi mama piątoklasisty.
– Trochę mało czasu jest przed lekcjami wf, całą przerwę musimy poświęcić właśnie na dojście do szatni i przebranie się. Moja szkoła to dwa duże budynki, często biegniemy, aby zdążyć – wyznaje licealistka.
– Chciałabym mieć jedną taką długą przerwę, jak cała lekcja, gdzieś w połowie dnia. W szkole szybko wszystko się odbywa, wracam zmęczona – opowiada uczennica klasy maturalnej w technikum.
Dla mnie przerwy mogą być krótkie, tak, żeby przejść do innej klasy, ale lekcje też mogłyby być krótsze. Nie wiem, 35 minut, 40. Szczególnie te na 7. i 8. godzinie. Ja już po prostu nie jestem w stanie myśleć wtedy – zauważa inny uczeń szkoły podstawowej
Zdarzają się także pozytywne przykłady. Jedna z mam wspomina, że w jednej z wrocławskich szkół dla klas 1-3 wydzielono osobne piętro z toaletami, świetlicą. W strefie 1-3 uczniowie mieli inny podział dzwonków. To dobre rozwiązanie, szczególnie dla dużych szkół, w których panuje ogromny hałas.
Przerwy szkolne powinny mieć lepszą jakość
Jak zauważa ekspertka dr hab. Anna Cierpka z Uniwersytetu Warszawskiego, przerwy w szkole powinny służyć czemuś więcej.
Pamiętajmy, że czas spędzony w szkole nie jest przeznaczony tylko na proces dydaktyczny. Dzieci w tym czasie realizują także potrzeby socjalne, uczą się umiejętności miękkich, zawierają przyjaźnie. Sprowadzanie przerw tylko do przeniesienia rzeczy do kolejnej klasy zubaża rozwój dzieci i młodzieży o te istotne elementy – wyjaśnia eskpertka.
– Wystarczy wczuć się w tego młodego człowieka, który o godzinie 8.45 kończy lekcję języka angielskiego, musi spakować plecak i przejść na drugi koniec szkoły na sprawdzian z matematyki. Zrobienie tego na czas nie jest niemożliwe, o ile całą pięciominutową przerwę poświęci się na marszobieg do nowej klasy, ignorując znajomych, potrzebę wyjścia do łazienki czy zjedzenia drugiego śniadania – obrazuje codzienność wielu uczniów specjalistka.
– Jeśli mówimy o nastolatku, prawdopodobnie i tak funkcjonuje już od rana w sprzeczności ze swoim zegarem biologicznym – dodaje.
Wiedza o neurobiologii i rozwoju mózgu człowieka, szczególnie na etapie wzrostu i dojrzewania, jest już powszechna. Czas, aby wykorzystać ją w praktyce. Zmiany mogą się zacząć od wyeliminowania pięciominutowych przerw, które niczemu nie służą.
Bagatelizowanie jakości odpoczynku między lekcjami może skutkować niską produktywnością dzieci i młodzieży, ale także odczuwaniem przez nich większego stresu.
Uczniowie są i tak rozliczani z tego jak radzą sobie na lekcjach, czy są przygotowani i punktualni. Dla młodego człowieka funkcjonowanie 6-7-8 godzin w trybie „praca” jest wypalające. Dłuższe przerwy mogą wprowadzić ogromną zmianę, szczególnie w obecnych czasach, kiedy w szkołach doświadczamy tyle chaosu.
Dodanie dłuższych przerw do dnia szkolnego pozytywnie odbiłoby się na ogólnym dobrostanie uczniów. Zmniejszona presja, czas na regulację emocji poprzez porozmawianie z przyjaciółmi, zjedzenie posiłku czy wyjście na świeże powietrze mocno poprawiłoby szkolny dzień ucznia, odciążając go psychicznie – zauważa psycholog Agnieszka Juszczyk.
Eksperci zgadzają się, że głosy rodziców i uczniów o potrzebie dłuższych przerw nie są bezpodstawne. Długość przerwy międzylekcyjnej wpływa na jakość życia dzieci.
Odpowiednio długie przerwy poprawiają ich skupienie i ułatwiają przyswajanie wiedzy, dają szansę na zachowanie równowagi między nauką a odpoczynkiem. Dodatkowo zmniejszają chaos na korytarzach, niewspierający ani nauki, ani zdrowia psychicznego pośpiech.
Problem zbyt krótkich przerw i intensywnego dnia szkolnego nie tylko w Polsce
System rozpoczynania zajęć bardzo wcześnie funkcjonuje od wielu lat na całym świecie. W szkołach publicznych w Polsce to nawet 7.05, 7.45 i tradycyjnie 8 rano. Obecnie w Polsce, ze względu na dużą liczbę uczniów, wiele szkół prowadzi dwie zmiany. Część klas rozpoczyna lekcje na 3. lub 4. lekcji, a nawet później.
Niektórzy uczniowie doceniają wówczas możliwość zaspokojenia swojej potrzeby snu. Młodzieży zazwyczaj trudno jest wstawać wcześnie. Jednak powroty do domu w późnych godzinach wieczornych też nie są sprzyjające. Brakuje czasu na rozrywkę, odpoczynek, naukę.
Jak odnotowała Międzynarodowa Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), w krajach bogatych m.in. azjatyckich szkoły rozpoczynają pracę o 7.30, a nawet wcześniej. W dużej mierze jest to potrzeba dopasowania opieki szkolnej do godzin pracy rodziców. Ci jednak kończą pracę często godzinę lub dwie po zakończeniu lekcji, więc młodsze dzieci i tak pozostają w świetlicy pod opieką szkoły lub rodzice organizują im innych opiekunów.
W niektórych krajach europejskich dzieci rozpoczynają naukę o 8.30 lub 9.00, a do tego ich przerwa na obiad trwa minimum trzydzieści minut. Przykładem jest Irlandia, gdzie dzieci w szkołach podstawowych — mimo kapryśnej pogody — spędzają wiele przerw na świeżym powietrzu, co realizuje ich potrzebę ruchu, a przerwa na lunch trwa nawet godzinę.
W Finlandii natomiast przerwy między 45-minutowymi zajęciami wynoszą kwadrans, do tego dochodzi dłuższa przerwa obiadowa.
Przerwy szkolne powinny być dłuższe
Krótkie przerwy w szkole powodują, że czas między lekcjami uczniowie spędzają jedynie na przejściu z klasy do klasy. Szybkim krokiem lub biegnąc, po drodze chcą jeszcze skorzystać z toalety, co może się udać, o ile nie będzie kolejki. W innym wypadku uczniowie będą wychodzić w czasie lekcji, co często nie jest mile widziane przez nauczycieli.
Co ciekawe, ustalenie dłuższych przerw nie wpłynęłoby mocno na dłuższy pobyt dzieci w szkołach. Wprowadzenie piętnastominutowych przerw i co najmniej jednej półgodzinnej przerwy na obiad do rozkładu dnia przeciętnego ósmoklasisty sprawiłoby, że do domu wychodziłby o 15.15 (zakładając, że rozpoczyna zajęcia o ósmej i ma siedem lekcji).