Spis treści
Zmiany na maturze w 2025 roku. Będzie wymagane 30 proc. z rozszerzenia?
Strefa Edukacji: Zaledwie chwilę temu zostały opublikowane informatory maturalne na egzamin dojrzałości w 2025 roku. Kiedy rozmawiałam z nauczycielami, wyrażali oni swoje niezadowolenie w związku z ciągłymi zmianami na maturze, mówili, że nie wiedzą, jak przygotowywać uczniów, bo zmiany wprowadzane są na ostatnią chwilę. Czy jest jakaś koncepcja, by wymagania były bardziej spójne, a zmiany nie były nagłe?
Katarzyna Lubnauer: Zostaliśmy pozostawieni przez naszych poprzedników w stanie prawnym, w którym wygasają dwa bardzo poważne rozwiązania prawne, z czym nic nie zrobili. Wraz z sesją egzaminacyjną 2024 roku wygasała możliwość organizacji egzaminu na podstawie zagadnień egzaminacyjnych, to było rozwiązanie pocovidowe.
Nasi poprzednicy, którzy skończyli rządy pod koniec 2023 roku, nie zrobili nic, żeby przygotować się do tego, co będzie na sesji egzaminacyjnej 2025 roku, mimo że decyzje powinny być ze znacznym wyprzedzeniem...
Założenia były takie, że egzamin po 2024 r. miał odbywać się w oparciu o podstawę programową.
Dokładnie podstawę programową z 2017 r., która jest przeładowana i wszyscy sobie zdają z tego sprawę. Nie było ani jednego egzaminu, który byłby przeprowadzany na podstawie wspomnianej podstawy programowej. Jeżeli byśmy nic nie zrobili, to byłby szok dla uczniów. Musieliby zdawać egzamin oparty na tak rozbudowanej podstawie programowej, gdzie jest 50 lektur w liceum na poziomie podstawowym, gdzie trzeba było przeczytać ok. 10 tysięcy stron. Nauczyciele jasno zwracali uwagę, że to jest fikcja.
My to urealniliśmy. Odchudziliśmy podstawy programowe najszybciej, jak to było możliwe. Natychmiast, jak weszliśmy do ministerstwa, powołaliśmy 17 zespołów i odchudziliśmy 33 podstawy programowe z 17 przedmiotów, tak żeby to rozporządzenie weszło, jak najszybciej. Ono weszło w życie przed końcem roku szkolnego 2023/2024. Informatory zarówno te dla maturzystów, jak i ósmoklasistów powstały w pierwszym możliwym momencie, czyli dwa miesiące po ogłoszeniu podstaw programowych. Wszystkie są już dostępne.
No właśnie, ostatnio po opublikowaniu informatora ogólnego na stronie CKE rozgorzała dyskusja, bo to wymaganie zdania rozszerzenia na przynajmniej 30 procent się tam znalazło. Ta zmiana rzeczywiście będzie?
W informatorze został opisany obecny stan prawny, który wprowadzili nasi poprzednicy. W tej chwili przygotowany jest projekt ustawy, który zakłada odłożenie o dwa lata wymogu zdania matury na poziomie rozszerzonym na 30 procent. Ten dokument najpierw będzie musiał trafić do Sejmu (to się stanie prawdopodobnie we wrześniu), do Senatu i do podpisu prezydenta. Naszym celem jest to, by wymóg 30 procent na rozszerzeniu zawiesić na dwa kolejne lata.
Kiedy rozmawiałam ze specjalistami na temat kształtu matur, zwracali oni uwagę na to, że wymagania egzaminacyjne są za bardzo obniżane.
Wymagania w tej chwili są mniej więcej na tym samym poziomie, co w poprzednich latach, bo poprzednio obowiązywały zagadnienia egzaminacyjne, a w tej chwili mamy uszczuploną podstawę programową. Ona jest troszeczkę na wyższym poziomie, niż zagadnienia egzaminacyjne, czyli można przyjąć, że egzamin maturalny jest mniej więcej na tym samym poziomie, co był w poprzednich latach, z niektórych przedmiotów może wydawać się nawet trochę trudniejszy.
Te obawy są więc całkowicie bezpodstawne. Tak samo, jak w roku ubiegłym, w przypadku przedmiotów na poziomie podstawowym z języka polskiego, matematyki i języka obcego, obowiązuje wymóg 30 procent.
Uważa pani, że wprowadzanie tego wymogu 30 proc. z rozszerzenia jest potrzebne?
Jakbyśmy myśleli, że jest to potrzebne, to nie zgłaszalibyśmy wniosku o odłożenie tego wymogu jeszcze o dwa lata.
To może całkowicie z niego zrezygnować?
Musimy dokonać analizy. Wspólnie z Instytutem Badań Edukacyjnych przygotowujemy sylwetkę absolwenta. Na razie jest to przedszkole i szkoła podstawowa, w przyszłym roku zajmować się będziemy szkołą ponadpodstawową. Wówczas odpowiemy sobie na pytanie, czy tego typu wymóg jest potrzebny, czy nie.
Duża reforma oświaty w 2026 roku. Co zmieni?
Wspomniała pani o tworzenia profilu absolwenta. To zadanie jest związane z dużą reformą oświaty w 2026 roku. Jakich zmian możemy się wówczas spodziewać?
Reforma od 1 września 2026 r. obejmie na pewno podstawę programową przedszkola oraz podstawę programową w szkole podstawowej, ale od klasy pierwszej oraz czwartej. Oczywiście ta reforma to nie tylko podstawy programowe. Mowa tu o szeregu innych zmian, na przykład pojawią się nowe przedmioty. Już rok wcześniej, bo od 1 września 2025 r. w miejsce wychowania do życia w rodzinie wchodzi nowy przedmiot edukacja zdrowotna, która będzie jednocześnie jaskółką większych zmian. Podobnie jak edukacja obywatelska, która pojawi się w miejsce HiT-u.
Chcemy zmienić sposób organizacji podstawy programowej, zależy nam na tym, by przedmioty były dużo bardziej praktyczne i angażujące, one mają mieć inny charakter. To, co chcielibyśmy w przyszłości uzyskać, to wiedza, umiejętności korzystania z tej wiedzy, ale również kwalifikacje, które są potrzebne do tego, żeby żyć i pracować w zmieniającym się świecie.
Obecnie jesteśmy na etapie tworzenia profilu sylwetki absolwenta i zachęcamy też nauczycieli do wzięcia udziału w kolejnych konsultacjach.
Czyli możemy się spodziewać tego, że te podstawy programowe będą jeszcze inaczej wyglądały od 2026 roku?
Tak. Podstawy programowe edukacji obywatelskiej oraz edukacji zdrowotnej będą takim pierwszym przykładem tego, jak może wyglądać konstrukcja nowych podstaw programowych. Nam bardzo zależy na tym, żeby poszczególne przedmioty miały między sobą korelację.
To już będzie widoczne w przypadku podstaw programowych edukacji obywatelskiej i edukacji zdrowotnej, gdzie będzie wyraźnie wskazane, jakie obszary z innych przedmiotów są wykorzystywane w danym przedmiocie, tak żeby można było stworzyć mapę wzajemnych zależności między poszczególnymi przedmiotami. Zależy nam też na łączeniu pewnych przedmiotów, na przykład na tym, żeby bardziej połączyć nauki przyrodnicze.
Czyli edukacja będzie bardziej interdyscyplinarna?
W niektórych aspektach tak. Chcemy też uczyć uczenia projektowego i innych rzeczy, które są potrzebne we współczesnym świecie. Ostatnio na Campusie rozmawialiśmy o wyzwaniach przyszłego rynku pracy, o pracy dla tzw. zetek i ekspert, dyrektor w światowym banku wyraźnie mówił, że kompetencje i kwalifikacje dotyczące pracy w tym zmieniającym się świecie, są jednymi z bardzo ważnych z punktu widzenia przyszłości młodych ludzi.
Odchudzone podstawy programowe w roku szkolnym 2024/2025
Chciałam jeszcze nawiązać do uszczuplonych podstaw programowych, które od tego roku szkolnego zaczynają obowiązywać. Niektórzy rodzice mówili mi, że w związku z tym zmniejszeniem treści nauczania, będą posyłać dzieci na korepetycje, by tę wiedzę uzupełnić. Czy w związku z tym zmiany w zakresie podstawy programowej nie spowodują większych nierówności?
Wręcz odwrotnie. Po to się uszczupla podstawę programową, żeby nauczyciele mieli więcej czasu na omawianie dokładnie tych elementów, które są w tej podstawie. Nauczyciele mogą oczywiście te treści rozszerzać, ale zgodnie z możliwościami i zainteresowaniami uczniów.
Przypomnę, że nauczyciel przygotowuje program nauczania, a podstawa jest tylko bazą do tego programu. Jeżeli jest klasa zdolna, z którą dobrze się pracuje, nauczyciel może ją dość dowolnie rozszerzać. Podobnie to wygląda w przypadku kanonu lektur, dlatego mamy też lektury uzupełniające.
Myślę, że rodzice powinni zachować sporo rozsądku i zdać sobie sprawię z tego, że młody człowiek poza tym, czego się uczy w szkole, powinien rozwijać swoje pasje, bo przyszłość należy do ludzi z pasją.
Edukacja domowa w kolejnych latach
Nawiązując jeszcze do tej reformy oświaty w 2026 roku, chciałam zapytać o środowisko edukacji domowej. Pojawiają się różnego rodzaju obawy dotyczące ewentualnych zmian w tym trybie nauczania, osoby związane z tym środowiskiem zastanawiają się, czy edukacja domowa nie zostanie w jakimś stopniu ograniczona. Czy faktycznie może się coś w tym zakresie zmienić?
Nie widzę zagrożenia dla edukacji domowej. Natomiast z pewnym smutkiem i dużym niepokojem patrzymy na wyniki Szkoły w Chmurze. Jeżeli chodzi o licealistów i uczniów techników, matury nie zdało średnio 15 proc., w przypadku liceum ten wskaźnik jest jeszcze mniejszy, a w Szkole w Chmurze, gdzie jest tylko liceum, ten stopień nie zdawalności jest na poziomie 25 proc. (czyli jedna czwarta uczniów nie poradziła sobie z maturą), to mnie nie przekonuje argument, że oni nie uczą dla wyników egzaminów.
Taka szkoła powinna bardzo wyraźnie uprzedzić rodziców o ryzyku, że ich dzieci mogą nie zdobyć wykształcenia umożliwiającego studia i nie zdać matury.
Ale edukacja domowa to nie tylko Szkoła w Chmurze.
Tak jak powiedziałam, nie widzę powodów do niepokoju dla edukacji domowej, jako takiej. Niepokoją mnie jedynie wyniki egzaminacyjne i formuła Szkoły w Chmurze.
Zapowiadane było, że kontrole mają odbywać się nie tylko w Szkole w Chmurze, ale także w szkołach, gdzie te wyniki były niskie.
Jasno mówimy o tym, że chcemy skontrolować korelację między wynikami egzaminów kwalifikacyjnych na koniec roku uczniów a wynikami z egzaminu ósmoklasisty, czy egzaminu maturalnego. Mamy doniesienia od niektórych rodziców, którzy są zaniepokojeni, kiedy okazuje się, że ich dziecko ma na koniec roku szóstkę z matematyki, a potem pisze egzamin na 28 procent.
Kiedy możemy spodziewać się takich kontroli?
Kontrole już trwają.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Strefę Edukacji codziennie. ObserwujStrefaEdukacji.pl!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?