Uczniowie nie lubią WF-u: ciasne sale, nieciekawe zajęcia i jednakowe traktowanie. "Dziewczynki wstydzą się ćwiczyć, bo ciągle słyszą żarty"

Magdalena Konczal
Uczniowie bardzo często nie są zadowoleni z lekcji WF-u. Powodów jest wiele: słabe warunku do ćwiczeń, nieatrakcyjne zajęcia, wstyd przed zajęciami.
Uczniowie bardzo często nie są zadowoleni z lekcji WF-u. Powodów jest wiele: słabe warunku do ćwiczeń, nieatrakcyjne zajęcia, wstyd przed zajęciami. Fot. Karolina Misztal / Polska Press
Na WF-ie zwolnienia od lekarza specjalisty, zamiast lekarza rodzinnego. Taki pomysł zapowiadany był przez ministra i miał wejść w życie od września. Powód? Niechęć uczniów do uczestniczenia w lekcjach wychowania fizycznego. Postanowiliśmy przyjrzeć się temu, jak wyglądają zajęcia, czego w nich brakuje, a przede wszystkim, co musiałoby się zmienić, by młodzi ludzie chętniej podejmowali aktywność fizyczną w szkole. Lista niedociągnięć na lekcjach WF-u jest całkiem spora. Monotonne i nieatrakcyjne zajęcia, brak warunków do ćwiczeń, nastawienie głównie na wyniki – to dopiero jej początek. Co jest dalej?

Spis treści

Polskie dzieci mają problemy z aktywnością fizyczną. Czy WF okaże się lekarstwem?

Światowa Organizacja Zdrowia w alarmuje, że coraz więcej dzieci do 5. roku życia cierpi na otyłość. W związku z tym u najmłodszych mogą zacząć pojawiać się przypadłości, które dotykają osób w starszym wieku: problemy z tolerancją glukozy, otłuszczeniem wątroby czy nadciśnieniem. Z kolei Narodowy Fundusz Zdrowia** zwraca uwagę na to, że zbędne kilogramy ma 31 proc. chłopców i 20 proc. dziewczynek, z otyłością zaś mierzy się 13 proc. chłopców i 5 proc. dziewczynek. Nie powinniśmy więc mieć wątpliwości, że polskie dzieci powinny się ruszać. Czy robią to na zajęciach z wychowania fizycznego?

I tak i nie. Trudno jednoznacznie określić, jak duża jest skala osób, które mają okresowe zwolnienia z WF-u***. Jeszcze trudniej ocenić, czy w poszczególnych przypadkach są one potrzebne, czy jedynie „załatwiane”, bo dziecko nie chce ćwiczyć. Niechęć do zajęć wychowania fizycznego to najczęściej nie objaw lenistwa ze strony uczniów. Rodzice wspominają, że lekcje są nieatrakcyjne, uczniowie niewystarczająco wysportowani czują się na nich źle, a do tego wszystkiego dochodzą jeszcze słabe warunki: mała sala na kilka grup, ciasne szatnie i brak prysznica.

Pomysł, który zakłada akceptowanie jedynie zwolnień od lekarza specjalisty, a nie od lekarza rodzinnego, może okazać się skuteczny, ale tylko na krótką metę. Czy rzeczywiście sprawi, że więcej uczniów będzie uczestniczyło w tych zajęciach? A może jeszcze bardziej zdemotywuje młodych ludzi do podejmowania aktywności fizycznej na dalszych etapach życia?

– Ta decyzja ma dwie strony – komentuje pomysł ze zwolnieniami Ewa Serwotka, psycholożka sportu z Uniwersytetu SWPS. – Bardzo się cieszę, że ten temat jest w ogóle podejmowany. W ten sposób pokazujemy, że jest to ważny aspekt, którym trzeba się zająć. Ale mamy tu do czynienia z zakazami i nakazami, jest szansa, że one zniechęcą uczniów. Taka decyzja faktycznie może sprawić, że na zajęciach wychowania fizycznego będzie więcej osób. Wiemy jednak, że jeśli kieruje nami motywacja zewnętrzna, a nie wewnętrzna, to jest ryzyko, że takie działanie nie będzie długotrwałe.

Co więc mogłoby pomóc w budowaniu świadomości, jak ważna jest aktywność w życiu każdego człowieka? Dr Dariusz Rutkowski – kierownik Studium Wychowania Fizycznego i Sportu w Dolnośląskiej Szkole Wyższej – podkreśla, że niezwykle ważne jest nie tylko podejście nauczycieli, ale także rodziców.

– Rodzina jest w tym aspekcie bardzo ważna. Warto zadać sobie pytanie, jak spędza się wolny czas i czy poświęca się go na aktywność fizyczną. Wspólne wyjazdy na narty czy na wycieczki rowerowe mogą mieć ogromne znaczenie, chodzi bowiem o kulturę spędzania czasu w rodzinie w sposób aktywny. Takie podejście sprawia, że dziecko nie będzie uciekało od wszelkiej aktywności fizycznej, łącznie z WF-em. Jakże często sportowcami zostają dzieci sportowców, choć zdarzają się także sytuacje, gdzie rodzić niemalże programuje karierę sportową swojego dziecka, czasem kosztem dzieciństwa i wbrew oczekiwaniom i zainteresowaniom młodego człowieka – zaznacza dr Rutkowski.

Nastawienie na wyniki podczas lekcji WF-u. Brakuje indywidualizacji nauczania?

Nie da się ukryć, że szkoła w obecnym kształcenia opiera się głównie na ocenianiu. Lekcje WF-u również nie są wolne od tej tendencji. Rodzice podkreślają, że za mało patrzy się na indywidualne predyspozycje konkretnych uczniów, co może prowadzić do niechęci wobec ruchu.

– Moja córka, która chodzi do 8. klasy szkoły podstawowej, zdecydowanie nie przepada za zajęciami WF-u – komentuje Anna. – Dzieci nie lubią być traktowane jednakowo, a tymczasem wszyscy niezależnie od tego, jakie są ich uwarunkowania czy mocne i słabe strony, oceniane są tak samo. Zawodnik przebiegł dany dystans w trzy minuty? Piątka. Uczeń ambitny, ale nie mający takich predyspozycji przebiegł go w sześć minut? Trója.

Indywidualizacja nauczania w sposób szczególny potrzebna jest na zajęciach wychowania fizycznego. To nie przedmiot maturalny, z którego trzeba zdać egzamin. W związku z tym warto, by było spojrzeć szerzej na cel tych zajęć. Chodzi o to, żeby dziecko wykonało jak najwięcej przysiadów w ciągu 45 minut? A może raczej o zaszczepienie w swoich wychowankach odpowiedniej postawy wobec ruchu?

– Wbrew pozorom najważniejszy nie jest sam udział w lekcjach, ale przede wszystkim stworzenie spontanicznego podejścia, mówiącego o tym, że sport jest istotny. Sukcesem nas jako nauczycieli powinno być nie to, że dziecko ćwiczy w ramach zajęć, ale że udało się wytworzyć podejście do życia, zgodnie z którym ruch jest ważny. Jeśli dzieci i młodzież po skończeniu szkoły będą starały się we własnym życiu wprowadzać pewne formy aktywności, to znaczy, że osiągnęliśmy zamierzony cel – podkreśla dr Dariusz Rutkowski.

Trudno jednak o zachęcanie do aktywności fizycznej, gdy uczniowie oceniani są za bieg na określonym dystansie, skok przez kozła czy liczbę zrobionych fikołków, najczęściej każdy według takich samych kryteriów. Rodzice wspominają też o znanej i – jak się okazuje – wciąż praktykowanej metodzie wyboru drużyn przez kapitanów. Dwoje uczniów wybiera, reszta czeka w niepewności. Uczniowie, którzy zostają wybrani jako ostatni, mają świadomość, że nie są najlepszymi zawodnikami, co może jeszcze bardziej zniechęcić ich do sportu.

– To dalej jest praktykowane? – dziwi się Ewa Serwotka. – Myślę, że wielu z nas pamięta, jak było się dumnym, gdy wybrano nas jako pierwszych, a jakie poczucie wstydu i niechęci rodziło się u osób wybieranych, jako ostatnie. Spójrzmy nie tylko na aspekt społeczny, ale też na to, że taka metoda może po prostu zniechęcać uczniów do aktywności fizycznej. Wstyd, który się wówczas pojawia, najczęściej będzie prowadził do zmniejszenia motywacji do działania, a w sportach drużynowych, zwiększał obawę o popełnienie błędu.

„Macie piłkę i grajcie”, ciasne szatnie, brak pryszniców. Dlaczego dzieci nie chcą ćwiczyć?

Niezwykle ważną rolę w zajęciach wychowania fizycznego odgrywają nauczyciele. To właśnie oni motywują przeciętnych uczniów do znalezienia dyscypliny, w której będą czuli się dobrze, zachęcają do działania, pokazują różne możliwości i bawią się razem z uczniami. Ale, jak zaznaczają rodzice, wciąż są tacy wuefiści, którzy rzucają piłkę, mówiąc: „grajcie”. Na tym ich rola się kończy.

– Nauczyciel powinien ćwiczyć razem z dziećmi – ocenia Martyna, mama 15-latki. – W klasie mojej córki wuefista każe uczniom ćwiczyć, a sam siedzi obok. To nie zachęca młodzieży do aktywności. Poza tym zajęcia są zwyczajnie nudne i poświęcone dyscyplinie, którą nauczyciel najbardziej lubi. Siatkówka chociażby była najciekawszym sportem, szybko się znudzi, jeśli będziemy trenować ją na każdych zajęciach.

Brak różnorodności to dopiero początek. Jedna z mam zwraca uwagę na to, że warto by było dawać dzieciom wybór. Wówczas w ramach zajęć wychowania fizycznego jedni mogli tańczyć zumbę, inni grać w piłkę nożną, a kolejni – pływać na basenie. Takie przedsięwzięcie może być jednak trudne do przeprowadzenia pod względem organizacyjnym. Zresztą, zanim przejdziemy do dostosowywania zajęć do potrzeb uczniów, należało postawić pytanie, jak obecnie wyglądają sale gimnastyczne czy szatnie.

– Mała sala gimnastyczna, kilka grup, w jednym rogu zajęcia mają dziewczynki, a w drugim chłopcy. Dziewczynki wstydzą się ćwiczyć, bo ciągle słyszą żarty, złośliwości i docinki – opowiada mama 12-latki. – Szatnie są niewielkie, a grupy łączone, więc uczniowie nie chcą przebierać się przy mniej znanych kolegach czy koleżankach. Niektórzy kombinują więc, co zrobić, żeby nie ćwiczyć, a inni, by chociaż się nie przebierać.

Rodzice zwracają uwagę też na fakt, że w szkołach brakuje pryszniców, a jeśli już są – i tak nie ma czasu, by się odświeżyć. Dzieci, czując się niekomfortowo, muszą uczestniczyć w dalszej części zajęć.

„Córka uwielbia lekcje WF-u”. Co zrobić, by zajęcia przynosiły uczniom radość?

Zajęcia wychowania fizycznego mogą być dla uczniów przyjemnym oderwaniem się od nauki teoretycznej, dobrą zabawą i okazją do tego, by polubić sport. W niektórych miejscach tak jest. Najczęściej dzieje się to za sprawą nauczycieli, którzy mają pomysł na lekcję i ze zrozumieniem podchodzą do każdego dziecka, niezależnie od tego, czy jest zawodnikiem, czy uczniem przeciętnym.

– Mój syn uwielbia lekcje wychowania fizycznego – mówi Marta, mama 7-klasisty – Bardzo ubolewa, gdy muszę go z jakiegoś powodu zwolnić. Zresztą wszystkie dzieci w klasie lubią te zajęcia. Nauczycielka to jednocześnie ich wychowawczyni, każdego traktuje indywidualnie. Co jakiś czas robi dzieciom testy, np. z biegania, skoku w dal czy odbić w siatkówkę. Jeśli uczeń poprawi swój wynik, dostaje szóstkę, niezależnie od tego, czy przebiegł w czterdzieści sekund, czy w minutę.

Takich i podobnych historii rodziców jest całkiem sporo. Opowiadają, że dzieci wracają ze szkoły z uśmiechem na twarzy, zmęczone, ale szczęśliwe.

– Córka, która właśnie skończyła 8. Klasę, uwielbiała lekcje WF-u. Nauczyciel potrafił zmotywować do ćwiczeń, nawet przed kamerką, podczas nauczania zdalnego. Moim zdaniem połowa sukcesu to właśnie dobry wuefista, który przyjmuje bardziej postawę trenera inspirującego i zachęcającego do działania – twierdzi Małgorzata.

Warto zmienić myślenie o lekcjach WF-u, nieco je odwrócić. Przedmiot ten, zaraz obok religii czy plastyki, często pełni funkcję dodatkowego, tzw. zapychacza. Tymczasem, patrząc na te zajęcia z szerszej perspektywy, możemy dojść do wniosku, że wychowanie fizyczne jest jednym z najważniejszych przedmiotów, bo zaszczepienie w dziecku chęci do ruszania się i postawy prosportowej to klucz do zdrowego życia. Nie wspominając już o hormonach szczęścia, które wydzielają się podczas ruchu.

– O ile nauczyciele przedmiotów maturalnych są traktowani trochę bardziej poważnie, o tyle na nauczycieli WF-u patrzy się z przymrużeniem oka. Natomiast kiedy spojrzymy na to, co jest młodemu człowiekowi potrzebne i co powinien robić długo i wytrwale, to są tak naprawdę dwie rzeczy: nauka języków i dbanie o swoje zdrowie poprzez aktywność fizyczną – zauważa dr Dariusz Rutkowski.

Z kolei Ewa Serwotka zwraca uwagę na to, że uczestniczenie w zajęciach sportowych, wspomaga nie tylko nasze zdrowie, ale także zdobywanie kompetencji społecznych.

– Warto podkreślić, że uczestniczenie w sportach drużynowych to tak naprawdę arena rozwoju inteligencji emocjonalnej. W ten sposób młodzi ludzie mogą zacząć rozumieć siebie, nauczyć się obserwować innych czy komunikować się z nimi – zaznacza ekspertka.

O korzyściach, jakie płyną z ruszania się, można by pewnie mówić jeszcze bardzo długo. Warto jednak zadać sobie pytanie, co zrobić, by lekcje wychowania fizycznego faktycznie mogły przynieść oczekiwany skutek. Czy i na jak długo nakazy zachęcą uczniów do aktywnego trybu życia? Przekonamy się o tym najprawdopodobniej już we wrześniu.

- - -

Źródła:
*World Health Organization. Regional Office for Europe. (‎2022)‎. WHO European Regional Obesity Report 2022;
**Dane za Narodowym Funduszem Zdrowia [dostęp: https://www.nfz.gov.pl/aktualnosci/aktualnosci-centrali/otylosc-choroba-wagi-ciezkiej,7355.html?]
*** W 2015 roku przeprowadzano na ten temat badania (E. Kozłowska, A. Kowalczyk, M. Rząca, K. Kocka, „Uczestnictwo w lekcjach wychowania fizycznego a rozwój kultury fizycznej po zakończeniu etapu edukacyjnego”), jednak od tego czasu minęło już siedem lat, w międzyczasie odbywało się zdalne nauczanie, trudno więc stwierdzić, czy dane wskazane w badaniach są obecnie miarodajne.

Imiona rodziców w tekście zostały zmienione.
Artykuł został pierwotnie opublikowany 29 lipca 2022 roku

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Mount Everest cały czas rośnie

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na strefaedukacji.pl Strefa Edukacji