Spis treści
Bez zadań domowych? To tylko teoria!
Choć oficjalne wytyczne mówią o odciążaniu uczniów, wielu nauczycieli przekazuje rodzicom jednoznaczny komunikat: zadania domowe są niezbędne dla rozwoju dzieci i ich przyszłej edukacji. W wielu polskich szkołach na pierwszych zebraniach rodzice usłyszeli komunikat: prace domowe będą, państwo muszą zadbać o to, by dzieci je rozwiązywały, bez tego nie będzie wyników.
– Na zebraniu z okazji rozpoczęcia roku szkolnego pojawiła się dyrektorka szkoły. Przekazała nam informację, że choć oficjalnie nie ma prac domowych, nasze dzieci mają je rozwiązywać. Zapewniała, że bez zadań domowych nie ma mowy o dobrej edukacji – mówi mama czwartoklasisty z województwa Małopolskiego.
– Jedna z nauczycielek powiedziała, że albo będzie nadal zadawała nam prace domowe, a my wszyscy będziemy je odrabiać, albo będziemy mieli wejściówki na każdej lekcji – mówiła w rozmowie ze Strefą Edukacji w ubiegłym roku szkolnym uczennica siódmej klasy z podwarszawskiej szkoły podstawowej.
Zapytaliśmy ją czy ta sytuacja uległa zmianie. W tym roku prace domowe są tak samo traktowane, uczniowie wykonują zadania, żeby nie musieć pisać kartkówek.
Przeczytaj też: Gdy trzeba wybrać trójkę klasową, chowają się pod stół. Później mają najwięcej do powiedzenia
Konspiracyjny układ: nauczyciele i rodzice
W niektórych szkołach rodzice są proszeni o dyskretne wspieranie dzieci w odrabianiu prac domowych, choć oficjalnie ich nie ma. Tego rodzaju praktyka budzi jednak mieszane uczucia. Część rodziców czuje się zagubiona, nie wiedząc, czy postępować zgodnie z prośbami nauczycieli, czy trzymać się oficjalnych wytycznych, zgodnie z którymi prace domowe w szkołach podstawowych nie powinny być zadawane.
– Rodzice są zdezorientowani. Niektórzy są bardzo negatywnie nastawieni do prac domowych i powiedzieli, że będą zgłaszać skargi do kuratorium. Właściwe dzielimy się na dwa obozy: osób, które chcą prac domowych i chętnie będą tego pilnować oraz drugi, w którym znajdują się przeciwnicy prac domowych – mówi mama czwartoklasisty.
Taki układ stawia rodziców w trudnej sytuacji. Z jednej strony chcą wspierać edukację swoich dzieci i zrozumieć, że prace domowe mogą mieć wartość edukacyjną. Z drugiej strony, nie każdy rodzic ma możliwość poświęcenia czasu na dodatkową naukę w domu, a w niektórych rodzinach pojawia się opór wobec tego, co postrzegają jako nadmierne obciążenie.
– Bardzo się cieszę, że prace domowe zostały zniesione. Jeśli chcę, by dziecko uczyło się więcej, sama o to dbam. Wreszcie mamy czas na zajęcia dodatkowe i przyjemności. Na pewno nie będę mówiła mojemu dziecku, że ma siedzieć i odrabiać zadania. Nie po to je zlikwidowano, żebyśmy teraz robili je nieoficjalnie – mówi pani Agnieszka, mama Filipa, ucznia ósmej klasy.
Nauczyciele oficjalnie nie mogą wymagać odrobienia pracy domowej. Każdy z nich zdaje sobie jednak sprawę z tego, że zadania domowe pomagają w przyswojeniu materiału wyjaśnianego na lekcji. Właśnie z tego powodu wiele szkół decyduje się na zadawanie prac domowych w konspiracji z rodzicami.
Jak brak prac domowych wpływa na uczniów?
Brak prac domowych nie musi być czymś złym, mówi o tym pani Izabela, nauczycielka współorganizująca:
– Z pewnością jest to pomoc dla uczniów niezaopiekowanych, którzy sami się pilnują, chodzą z kluczem na szyi i nie otrzymują należnego wsparcia od rodziców – wyjaśnia.
Odpowiednio zaplanowane zadania domowe nie muszą być dla uczniów obciążeniem:
– Uważam, że praca domowa, to powinien być czas, kiedy dziecko ma możliwość poćwiczenia w sposób kreatywny i bez presji tego, czego nauczyło się na lekcji. Pewnych umiejętności nie da się nauczyć wyłącznie w szkole. W klasach 1-3 również jest to trudne, ponieważ mamy do czynienia z małymi dziećmi, które potrzebują wielu przerw i aktywności innej niż tylko skoncentrowane wykonywanie zadań. Ćwiczenia w domu to bardzo ważny element edukacji i uważam, że wydanie tego zakazu, nie było dobrym pomysłem – wyjaśnia w rozmowie ze Strefą Edukacji Agnieszka Barańska, nauczycielka edukacji wczesnoszkolnej, wychowawczyni klasy 2.
Prace domowe mogą przynosić pozytywne skutki, nie są wyłącznie obciążeniem dla uczniów. Warto, by były zadawane z sensem, nie po to, by coś zadać, ale z konkretnym celem.
– Przygotowujemy społeczeństwo nieobowiązkowe, które nastawione jest tylko na konsumpcję, relaks. Ci mali ludzie, których teraz uczymy, w przyszłości będą wykonywać różne zawody. Np. zostaną lekarzami i nie nauczą się leczyć podczas 90 minut wykładu na uniwersytecie. Będą musieli poświęcić więcej czasu, a żeby móc poświęcić więcej czasu, muszą wyrobić sobie podstawowe umiejętności tu i teraz, czyli w szkole podstawowej, a nie jest to możliwe bez wsparcia rodziców, którzy przypilnują tego, by dzieci trenowały w domu – dodaje nauczycielka.
Metodyczka języka angielskiego wyjaśnia, że praca domowa powinna być dostosowana do ucznia:
– Regularna praca domowa nie musi być obciążeniem dla ucznia, o ile jest ciekawa, w miarę możliwości krótka i dostosowana do jego umiejętności. Dzięki systematycznemu wykonywaniu prac domowych uczniowie mają częstszy kontakt z językiem, lepiej utrwalają materiał i w efekcie doskonalą swoje umiejętności językowe. Kluczowe jest, aby pamiętać, że nie ilość, a jakość pracy domowej odgrywa kluczową rolę – mówi Beata Wysocka, metodyczka szkoły języka angielskiego Early Stage.
Zrównoważone podejście do prac domowych może być optymalnym rozwiązaniem dla współczesnej edukacji.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Strefę Edukacji codziennie. Obserwuj StrefaEdukacji.pl!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?