Spis treści
Reforma edukacji: zamiast trzech przedmiotów jeden?
Reforma edukacji zaplanowana na 2026 rok zakłada zastąpienie biologii, chemii i geografii jednym zintegrowanym przedmiotem – przyrodą. Choć zmiany te mają na celu ułatwienie nauki poprzez integrację różnych dziedzin wiedzy, wielu nauczycieli obawia się o swoje miejsca pracy.
– Jak będzie wyglądać ta zmiana? Możliwe, że wydłużymy okres nauczania tego przedmiotu na kolejne lata. O szczegółach będziemy mówić wkrótce, przedstawiając ramowe plany nauczania – powiedziała Katarzyna Lubnauer.
Zwolnienia nauczycieli na horyzoncie?
Zastąpienie trzech przedmiotów jednym niesie za sobą ryzyko ograniczenia liczby etatów nauczycieli. W szczególności nauczyciele biologii, chemii i geografii obawiają się, że ich specjalistyczna wiedza przestanie być potrzebna na poziomie szkoły podstawowej, co może prowadzić do zwolnień lub przymusowego przekwalifikowania.
– Czy to doprowadzi do zwolnień nauczycieli? To pierwsze pytanie, które się nasuwa, bo wprowadzenie zmian, takich jak likwidacja kilku przedmiotów i zastąpienie ich jednym, zawsze wiąże się z ryzykiem utraty pracy przez nauczycieli przedmiotu. Być może w niektórych przypadkach taka reforma może być odpowiedzią na braki kadrowe oraz niż demograficzny. Już w tym roku coraz więcej szkół sygnalizuje mniejszą liczbę uczniów a niż dopiero przed nami. Na pewno słysząc o likwidacji trzech przedmiotów od razu myślimy, po co taka reforma i co z nauczycielami? – mówi w rozmowie ze Strefą Edukacji rzeczniczka Związku Nauczycielstwa Polskiego Magdalena Kaszulanis.
Jak zauważa rzeczniczka związku, Magdalena Kaszulanis, likwidacja kilku przedmiotów i zastąpienie ich jednym nieuchronnie budzi obawy o utratę pracy przez nauczycieli. Wprowadzenie jednego przedmiotu zamiast trzech może prowadzić do redukcji etatów wśród nauczycieli geografii, biologii i chemii, szczególnie w szkołach, które już teraz borykają się z niżem demograficznym i mniejszą liczbą uczniów. Reforma może być jednak również próbą zaradzenia brakowi kadry nauczycielskiej, co stanowi wyzwanie w dużych ośrodkach.
– Jako związek zawodowy zaproponowaliśmy Ministerstwu Edukacji Narodowej i Instytutowi Badań Edukacyjnych dokładne zbadanie prognoz demograficznych w poszczególnych gminach, aby precyzyjnie określić przyszłe zapotrzebowanie na szkoły i przedszkola. W obliczu nadchodzącego niżu demograficznego, takie badania pozwoliłyby na lepsze przygotowanie się zarówno pod względem funkcjonowania szkół, jak i sytuacji na rynku pracy dla nauczycieli – obecnych i przyszłych – dodaje ZNP.
ZNP podkreśla także, że długofalowe planowanie w oparciu o dokładne prognozy demograficzne jest istotne. Przeprowadzenie szczegółowych badań demograficznych w poszczególnych gminach pozwoliłoby to lepiej przygotować się na przyszłe zmiany, zarówno pod kątem organizacji pracy szkół, jak i zapewnienia stabilności zatrudnienia nauczycieli w obliczu nadchodzącego niżu demograficznego.
Przeczytaj też: MEN szykuje ważne zmiany dla wychowawców. Będą pieniądze i szkolenia
Edukacja przyrodnicza poprzez doświadczanie
Dr Karol Dudek-Różycki z Polskiego Stowarzyszenia Nauczyciela Przedmiotów Przyrodniczych widzi potrzebę radykalnych zmian w edukacji, które mają w założeniu przynieść korzyści przede wszystkim uczniom. Jak podkreśla, szkoła nie wymaga jedynie powierzchownych poprawek, ale prawdziwej rewolucji. Jego zdaniem obecny system edukacji stopniowo upada, co staje się coraz bardziej widoczne z każdym kolejnym rokiem.
– Szkoła nie potrzebuje jedynie kosmetycznych poprawek, ale prawdziwej rewolucji. Nasz system edukacji upada z dnia na dzień, miesiąca na miesiąc, roku na rok – wyjaśnia.
Dudek-Różycki proponuje zwiększenie liczby godzin przyrody w klasach 4-6 i stworzenie przestrzeni do prowadzenia zajęć opartych na eksperymentach i doświadczeniach.
– Postulowaliśmy, aby w klasach 4-6 było cztery godziny przyrody tygodniowo – najlepiej z rzędu, aby nauczyciel miał czas wyjść z uczniami na zewnątrz: do parku, lasu czy na pole, w zależności od lokalizacji szkoły. Ważne jest, aby nauczyciel miał czas na eksperymenty z uczniami – tłumaczy nauczyciel.
Uproszczenie podstawy programowej to istotny punkt. Zamiast tworzenia obszernego dokumentu, pełnego często niepotrzebnych informacji, proponuje, aby skupiono się na rozwijaniu umiejętności rozumowania naukowego.
– Podstawa programowa nie powinna być obszernym dokumentem, pełnym zbędnych informacji. Zamiast tego, powinniśmy skupić się na rozwoju umiejętności rozumowania naukowego. W klasach 4-6 te trzy lata powinny być poświęcone wyłącznie na indywidualne eksperymentowanie – nie w formie pokazów, ani tym bardziej wyświetlania filmików z YouTube'a czy stron wydawnictw, jak to często bywa obecnie – mówi dr Dudek-Różycki.
Takie podejście umożliwiłoby uczniom lepsze zrozumienie nauki poprzez własne doświadczenia, a także wzmacniało ich zdolności analityczne i krytyczne myślenie. Zdaniem Dudka-Różyckiego, tylko w ten sposób można stworzyć społeczeństwo odporne na manipulacje i fake newsy.
– Podstawa programowa powinna być zbiorem doświadczeń potrzebnych do rozwijania konkretnych umiejętności. Niepotrzebne są zeszyty czy podręczniki – potrzebne są chęci, środki na codzienne eksperymenty, które pozwolą uczniom łączyć to, co ich otacza, z nauką.
– Zadania interdyscyplinarne, łączące wiedzę z wielu przedmiotów, lepiej uczą. Dla przykładu, jeśli chcemy wytłumaczyć zjawisko powodzi, odwołujemy się do różnych jej aspektów, w tym zmiany klimatu. Na geografii rozmawiamy o zjawiskach meteorologicznych i krążeniu wody w przyrodzie, na fizyce o efekcie cieplarnianym, na chemii o właściwościach chemicznych gazów obecnych w atmosferze, a na biologii o konsekwencjach dla ekosystemu przyrodniczego. Taki sposób przekazywania wiedzy jest nie tylko bliższych uczniom, ale i lepiej przyswajalny. Przy takim uczeniu wyzwaniem jest jednak znalezienie na nie przestrzeni. Nie sprzyjają temu system klasowo-lekcyjny i porządek, w którym kolejne zajęcia są prowadzone przez nauczycieli przygotowanych do uczenia konkretnych przedmiotów – mówi Strefie Edukacji Katarzyna Dzięciołowska, ekspertka programu „Globalna szkoła” z Centrum Edukacji Obywatelskiej.
Wprowadzenie interdyscyplinarnych zadań i łączenie wiedzy z różnych przedmiotów to podejście, które zdobywa coraz większe uznanie w edukacji, jednak wymaga przemyślanego podejścia i odpowiednich warunków organizacyjnych. Katarzyna Dzięciołowska zwraca uwagę na praktyczne aspekty takiej nauki. Łączenie w jednym zadaniu wiedzy z fizyki, biologii, chemii czy geografii sprawia, że uczniowie lepiej rozumieją skomplikowane zjawiska, ponieważ mają możliwość spojrzenia na problem z różnych perspektyw.
Przekwalifikowanie nieuniknione?
Zdaniem eksperta zmiany planowane przez MEN mogą wywołać różne skutki w zależności od regionu. Z jednej strony w dużych ośrodkach, gdzie brakuje nauczycieli, reforma może rozwiązać problem deficytu kadry. Z drugiej jednak w mniejszych placówkach, gdzie już teraz brakuje godzin dydaktycznych, sytuacja może być bardziej złożona.
– Na pewno ktoś na tym ucierpi. Z jednej strony mamy duże ośrodki, w których brakuje nauczycieli, i to może pomóc rozwiązać ten problem. Z drugiej takie gdzie godzin dydaktycznych brakuje. Nie mówiłbym jednak o obcinaniu godzin – w niektórych przypadkach może to nawet zwiększyć ich liczbę.
Choć ekspert nie przewiduje drastycznych zawirowań personalnych czy finansowych na skalę kraju, zauważa problem nauczycieli, którzy nie posiadają uprawnień do nauczania przyrody.
– Problem pojawia się natomiast u osób, które nie mają uprawnień do nauczania przyrody. Nie przewiduję jednak większych zawirowań personalnych czy finansowych w skali kraju – uspokaja ekspert.
Ważnym aspektem, na który zwraca uwagę Dudek-Różycki, jest konieczność zapewnienia przez rząd łatwego dostępu do bezpłatnych szkoleń, umożliwiających nauczycielom uzyskanie odpowiednich kwalifikacji.
– Karta Nauczyciela zobowiązuje nauczycieli do samokształcenia i podnoszenia kwalifikacji. Rząd powinien zapewnić wszelkie możliwe ułatwienia, by nauczyciele przedmiotów przyrodniczych mogli bezpłatnie uzyskać uprawnienia do nauczania przyrody, jeśli ich nie posiadają.
Istnieje również potrzeba dodatkowego dokształcania nauczycieli, którzy co prawda mają uprawnienia, ale nie mieli styczności z nauczaniem przyrody od czasu reformy minister Anny Zalewskiej.
Ważne jest też, aby umożliwić szkolenia nauczycielom, którzy mają uprawnienia, ale ostatni raz uczyli przyrody przed reformą minister Zalewskiej.
Dudek-Różycki podkreśla, że wszelkie zmiany w systemie edukacji muszą być wprowadzane z myślą o uczniach, a nauczycielom powinno się zapewnić odpowiednie warunki do rozwoju zawodowego.
– Musimy pamiętać, że w centrum edukacji powinien znajdować się uczeń. Wszelkie zmiany muszą być wprowadzane z myślą o nim. Natomiast nauczycielom powinno się umożliwiać dokształcanie i godnie wynagradzać.
Zapytaliśmy MEN, jak wyobraża sobie zapowiadane zmiany i pracę nauczycieli chemii, biologii i geografii od 1 września 2026 roku. Do momentu publikacji artykułu nie otrzymaliśmy jednak odpowiedzi.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Strefę Edukacji codziennie. Obserwuj StrefaEdukacji.pl!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?