W czwartek Szwedzka Akademia poinformowała, że Annie Ernaux została laureatką Nagrody Nobla w dziedzinie literatury. Jak podała Akademia, nagrodę przyznano za "odwagę i chirurgiczną precyzję, z jaką odkrywa korzenie wyobcowania oraz społecznych ograniczeń, jakim podlega jednostkowa pamięć". "W swojej twórczości bezustannie i pod różnymi kątami przygląda się życiu naznaczonemu licznymi problemami związanymi z płcią, językiem i klasą społeczną" – napisano.
Ukoronowanie nowego nurtu
– Annie Ernaux jest nestorką pisania od strony kobiet. Takiego, które zrywa z pruderią, ze wstydem, idzie do sedna rzeczy – podkreśla w rozmowie z portalem i.pl Marek Bieńczyk. Werdykt Szwedzkiej Akademii pisarz postrzega jako ukoronowanie tego właśnie nowego nurtu w literaturze światowej. "Nurtu, który zrywa z wszelkimi konwenansami, zarówno gatunkowymi, jak i społecznymi". – To uhonorowanie nowego sposobu pisania, który nie jest sposobem męskim – dodaje.
Nasz rozmówca zwraca jednocześnie uwagę, że wiele kobiet we Francji z jej inspiracji zaczęło pisać w podobny sposób. Styl ten - dodaje - zauważalny jest już także w Polsce.
Słaba powieściopisarka
Według Bieńczyka, o ile można powiedzieć, że Ernaux jest dobrą pisarką, o tyle dobrą powieściopisarką już nie. – To nie jest jej gatunek – wskazuje pisarz i dodaje: "Nobel został więc przyznany komuś, kto piszę prozę, która nie jest powieścią sensu stricto, w klasycznym rozumieniu tego słowa".
– Bardzo dobra pisarka, niezbyt ciekawa powieściopisarka – podsumowuje twórczość laureatki literackiego Nobla Marek Bieńczyk.
TD